Kto z nas nie oglądał z rozdziawioną buzią „Wilka z Wall Street”? Albo „Big short”? Jeśli jednak tego nie zrobiłeś, nadrób straty. Albo i nie, bo skoro jeszcze ich nie obejrzałeś, prawdopodobnie nie ekscytuje Cię życie (i praca) bankowców inwestycyjnych. Spokojnie więc możesz opuścić tę stronę, bo o tym dzisiaj piszę. W tekście opieram się głównie na tym, co spisał w autobiograficznej książce „Prosto do piekła” całkiem nieźle postawiony (ustawiony) pracownik banku inwestycyjnego – John LeFevre. Jednocześnie stawiam pytanie: czy pieniądze dają wolność? Czy to tylko ułuda?
Każdy facet o tym marzy
„Mam nadzieję, że kieliszki i prześcieradło wam się spodobają. Pomyślcie o mnie, kiedy się upijecie i będziecie się piep****” – takie słowa wygłasza bohater książki na ślubie koleżanki z pracy, która najwyraźniej nie ma poczucia humoru, bo na drugi już go nie zaprosi…
Ten błyskotliwy bohater prowadzi życie, o jakim marzy chyba każdy mężczyzna. O #haj_lajfie (wybacz, uwielbiam spolszczenia) bankowców z Wall Street krążą legendy. Mogę jednak uwierzyć, że może nie dla wszystkich to ideał egzystencji aż do momentu, gdy ich trumny zostaną przysypane ziemią. Ale przypuszczam, że co najmniej wielu chce tak żyć przez ten czas, kiedy jest się młodym, zdrowym, przystojnym i oczywiście ma się kupę kasy na koncie. (Przykro mi, nawet jeśli zaprzeczysz, nie uwierzę, że nie 😉 )
Tak, to ona sprawia, że czujesz się jak bóg. Prawdopodobnie kolor forsy to Twój ulubiony kolor 😉 Stajesz się panem świata, który może wszystko – wolność wylewa się za każdym rogiem. Domu. Ulicy. A nawet kartki papieru, na której widnieje potwierdzenie przelewu Twojej ostatniej wypłaty. Nic Cię nie ogranicza. Robisz to, na co masz ochotę. Wolno Ci, bo należysz do kasty bankierów inwestycyjnych.
Pączek w maśle à la Wall Street
W godzinach pracy, podczas kilkugodzinnego lunchu, pijesz ze swoimi klientami wino za setki dolarów, wciągacie razem koks, a potem idziecie na dziwki. Jeśli choć jedna impreza w miesiącu nie kończy się orgią, to chyba pomyliłeś zawód.
Kłamiesz jak najęty, by dostać zlecenie, od którego zależy Twoja roczna sześciocyfrowa (a może sześciozerowa? – nie pamiętam dokładnie) premia. (Twoja babcia nierozstająca się z różańcem może zauważyć, że to cyfra bestii 😉 )
Robisz sobie jaja z wszystkiego i wszystkich. Zabawy z kolegami podczas nudnych telekonferencji z klientem to standard.
Przykład? Podczas rozmów muszą paść konkretne słowa, najlepiej jak najbardziej absurdalne. Nie zaszkodzi, gdy będą związane z seksem. Jak np. umieścić słowo „analne” w konwersacji? „Inwestorzy są głodni nowych obligacji telekomów, więc zaspokojenie ich popytu powinno być b-analne”.
Albo wrzucasz koledze do walizki hardkorowe gejowskie pornosy oraz dowolną rzecz przypominającą kształtem pistolet. Na lotnisku ma jak w banku, że otworzą jego bagaż…
PRZECZYTAJ TAKŻE: Uwielbiam moje dzieciństwo! (Psychologowie są na TAK)
Napruty wracasz do hotelu, w którym tymczasowo mieszkasz, i wszczynasz awantury. Ale masz to gdzieś. Zmienisz miejscówkę, może wynajmiesz apartament? Również w najlepszej dzielnicy. Ze sprzątaczką, której porannym zadaniem będzie wyganianie dziewczyn z Twojego łóżka.
Rozbijasz po pijaku Maserati na środku mostu i porzucasz je. Unikasz odpowiedzialności, każąc dilerowi coś z tym zrobić. W końcu zarobił na Tobie, bo dostał prowizję za sprzedaż. Ma więc wobec Ciebie dług, czyż nie?
Jak w Twoim towarzystwie wygląda gra w kręgle? Za kulę robi Azjatka z dzielnicy nędzy, którą popychasz, a ona ślizga się po wysmarowanym olejem blacie… Gdy trafi w zaimprowizowane piony (butelki po keczapie), masz wiele radochy. Bo kto by nie miał?
Właściwie do pełni szczęścia brakuje Ci tylko tego, by piersi Twojej dziewczyny tryskały piwem.
Tak pokrótce wyglądało życie bankierów przed wybuchem kryzysu, zdaniem Johna LeFevre. Teraz podobno żyje się im trochę… subtelniej. Mężczyzna jest przekonany, że jeśli kiedykolwiek znajdzie się w samolocie do piekła, miejsca w pierwszej klasie będą już zapełnione…
Czy bohater czuje się bardziej wolny od przeciętnego człowieka? A może tylko tak mu się wydaje? Napisz koniecznie, co o tym myślisz!
Z kartą kredytową wyglądasz na 10/10
Na koniec, dla moich pączków w maśle, wisienka na torcie! Autor książki każdy rozdział kończy kilkoma cynicznymi, niepoprawnymi, zabawnymi i często cholernie trafnymi twittami, które zawładnęły wyobraźnią setek śledzących jego konto: @GSElevator. Wrzucam tutaj tylko kilkanaście z nich. Są świetne. To teksty zasłyszane od pracowników instytucji finansowych, oddające umysłowość Wall Street.
Kliknij w poniższe obrazki, by zobaczyć je w pełnej okazałości. Przewija się je bardzo szybko, a galerię można w każdej chwili zamknąć. Wystarczy kliknąć w tyci krzyżyk w górnym lewym rogu ekranu.
PS Nie jestem zaborcza. Zachęcam do dzielenia się cytatami 😉