INFO: Nie pisałam tu od wieeelu miesięcy, zajął i nadal zajmuje mnie temat, o którym – mam nadzieję – będę już mogła napisać za pół roku. A z kolejnym tekstem wracam… nie wiem kiedy, chciałabym wkrótce, ale może i za kilka miesięcy.
Wyobraź sobie taką sytuację. Twój facet coś przeskrobał. Żądasz wyjaśnień, relacji, a ten nic, nabiera wody w usta. Co Ty na to? Jeśli nie usłyszysz prawdy z jego ust, dorabiasz sobie własną wersję wydarzeń.
I to nie jest fajne. Ani jego zachowanie, ani Twoje domysły i upleciona naprędce wersja. Wolisz w końcu prawdę, czyż nie?
A tymczasem w codziennym życiu jesteś otaczana ściemą, fake newsami, przypudrowanym gównem udającym fakty, bo ładnie opakowanym, ze statystykami, napisanym naukowym językiem. Bo pozory mylą. A my zazwyczaj wcale nie szukamy prawdy, faktów, bo myślimy, że to, co dostarczają nam media, jest wystarczająco prawdziwe. No nie do końca. Poznajemy świat przez jego niewielki wycinek – jak by to był tylko jeden trójkącik pizzy…
Co Ty w ogóle wiesz o dzisiejszym świecie?
Autorzy pozycji „Factfulness” przekonują, że skrajna bieda na świecie, powszechna edukacja dziewcząt czy kwestia szczepień dzieci to jedne z licznych tematów, o których nie wiemy nic. Wiedza na ich temat jest nieaktualizowana od lat.
To tak jak byśmy nadal myśleli, że istnieje Czechosłowacja – kiedyś nazwę tego kraju rzuciła francuska dziewczyna, gdy powiedziałam, że jestem z Polski. Dla niej Czechosłowacja była sąsiadem Polski. A do rozmowy tej doszło gdzieś w połowie lat 2000, czyli dawno po rozpadzie Czechosłowacji.
Ale spokojnie, jeśli nic nie wiesz, to nie powód do wstydu, bo nawet uczone, wybitne umysły nie wiedzą wiele więcej niż szympans, przekonują autorzy książki. Test z pytaniami z niej znajdziesz TUTAJ. Będziesz w szoku.
Zło rządzi światem?
Uwielbiamy czytać złe niusy, bo tylko takie przyciągają naszą uwagę. Widząc tylko je, tworzymy na własny użytek obraz świata, który jest totalnie oderwany od rzeczywistości. Przestajemy dostrzegać wiele dobrych wiadomości. Dlaczego?
„Ponieważ nie przykują one prawdopodobnie uwagi czytelników: „LICZBA PRZYPADKÓW MALARII NADAL MALEJE”. „SPRAWDZIŁY SIĘ WCZORAJSZE PRZEWIDYWANIA METEOROLOGÓW O PIĘKNEJ POGODZIE W LONDYNIE”.
Oto kilka tematów, które z łatwością pokonają nasz filtr uwagi: trzęsienia ziemi, wojna, uchodźcy, choroby, pożary, powodzie, ataki rekinów czy ataki terrorystyczne.
Te niecodzienne wydarzenia są dużo chętniej publikowane niż te zwykłe, codzienne doniesienia i to one zdominowały media, jednocześnie tworząc konkretne obrazy w naszych umysłach. Jeśli nie będziemy mieć się na baczności, zaczniemy uważać, że to, co niezwykłe, jest zwyczajne, że tak właśnie wygląda świat” – piszą autorzy książki.
A propos lęków: z 5 wymienionych przez autorów aż 2 spełniły się w ostatnim czasie… „Pięć zagrożeń, które wzbudzają we mnie największe obawy, to: ryzyko wystąpienia światowej pandemii, kryzys finansowy, wojna o zasięgu światowym, zmiany klimatyczne oraz skrajne ubóstwo (…)
Wybitni eksperci do spraw chorób zakaźnych zgodnie twierdzą, że nowy szczep grypy jest nadal najpoważniejszym zagrożeniem dla zdrowia publicznego. Powód: droga przenoszenia. Grypa rozprzestrzenia się drogą kropelkową. Można wejść do wagonu metra i zarazić wszystkich pasażerów bez dotykania drugiego człowieka lub tego samego miejsca”.
Nieźle, co? No to z puszki Pandory zostały nam do odhaczenia już tylko zmiany klimatyczne (a to już mamy jak w banku), kryzys finansowy (będzie zaraz jak nic) oraz skrajne ubóstwo. No co? Just sayin’…
Nie lękaj się!
Nie chcę straszyć, od tego są media. Ogólnie problem polega na tym, że one uwielbiają karmić nas strachem. A „gdy nasze umysły wypełnia strach, nie ma miejsca na fakty”. To by tłumaczyło, dlaczego niektórzy są tak podatni na teorie spiskowe…
Przy okazji pamiętajmy stare przysłowie, że gdy się człowiek spieszy… „Lęk w połączeniu z pośpiechem prowadzi do głupich i drastycznych decyzji, których skutków nie da się przewidzieć”.
Trzeba jednak uczciwie przyznać, że pewne lęki są „głęboko zakorzenione w naszych umysłach z oczywistych przyczyn ewolucyjnych. Lęk przed krzywdą fizyczną, uwięzieniem oraz trucizną kiedyś pozwalał naszym przodkom przeżyć. W obecnych czasach te zagrożenia nadal budzą w nas instynkt strachu. Codziennie w wiadomościach można spotkać doniesienia na ich temat:
- krzywda fizyczna: przemoc ze strony ludzi, zwierząt, sił natury lub z użyciem ostrych narzędzi,
- uwięzienie: poczucie osaczenia, utrata kontroli, utrata wolności,
- zanieczyszczenie: przez niewidzialne substancje, które mogą doprowadzić do zakażenia lub zatrucia”.
Jest szansa na nowy lepszy świat!
Mimo że media donoszą, że jest źle, to wiadomo, że wcale nie jest. Wyznaczy, że będziemy krytyczniej patrzeć na to, co nam podają. Badać źródła, analizować statystyki. Bo nierzadko jakiś wykres, po pokazaniu go w całości, w większej rozpiętości czasowej, ujawni, że to jest chwilowe załamanie, a nie tendencja, o której rozpisują się media. Tak się manipuluje danymi. I pamiętać należy, że zawsze liczy się kontekst! Świat wcale nie zmierza ku otchłani, są na to dowody!
„Udało nam się już ograniczyć substancje uszczuplające warstwę ozonową oraz ołów w benzynie. W obu przypadkach światowa społeczność zredukowała je niemal do zera w ciągu 20 lat”.
„Odsetek osób cierpiących z powodu skrajnego ubóstwa jest w dzisiejszych czasach niespotykanie niski. Pozostało jednak jeszcze 800 milionów ludzi. W przeciwieństwie do zmian klimatycznych nie potrzebujemy prognoz i scenariuszy. Wiemy, że 800 milionów ludzi cierpi właśnie teraz. Znamy też rozwiązania tego problemu: pokój, edukacja, opieka zdrowotna na podstawowym poziomie, elektryczność, czysta woda, toalety, środki antykoncepcyjne oraz mikrokredyty, aby uruchomić mechanizmy rynkowe. Nie potrzeba innowacji, aby wyeliminować biedę. Wystarczy przejść ostatnią prostą, wykorzystując to, co zadziałało do tej pory w innych miejscach na świecie”.
Ale pamiętajmy przy tym, że same pieniądze nie zawsze potrafią zmienić wszystko na lepsze – dla przykładu „Stany Zjednoczone wydają na opiekę zdrowotną w przeliczeniu na obywatela więcej niż jakiekolwiek inne państwo na świecie, a mimo to 39 państw może poszczycić się wyższą średnią długością życia”.
Wartości się zmieniają, panie konserwatysto
Od autorów „Factfulness” dostajemy też niezłą porcję wiedzy, która może skopać mózgi tym, co zarzekają się, że wyznają tradycyjne wartości…
„Jeśli kusi cię twierdzenie, że wartości są niezmienne, spróbuj porównać swoje własne z tymi, które wyznawali twoi rodzice lub dziadkowie – albo twoje dzieci i wnuki. Spróbuj znaleźć wyniki sondaży sprzed 30 lat. Bez wątpienia dostrzeżesz radykalną różnicę” – czytamy w książce.
A tu garść kolejnych cytatów, które nie spodobają się tzw. konserwatystom (zwłaszcza tym spod znaku Bosaka):
„Ile osób żyjących w krajach zachodnich wie, że obecnie kobiety w Iranie decydują się na mniejszą liczbę dzieci niż kobiety w Stanach Zjednoczonych lub Szwecji?”
„Przesadzone teorie, według których jakaś religia ma wpływ na wielkość rodziny, stanowią przykład wiary w to, że pewne wartości lub zachowania zależą od danej kultury i są niezmienne i niereformowalne”.
„Obecnie niemal każdy obywatel Szwecji popiera prawo kobiet do aborcji. Ogólnie rzecz biorąc, silne poparcie dla praw kobiet stało się częścią naszej kultury. Moi studenci nie mogą uwierzyć, gdy opowiadam im, jak bardzo inna była rzeczywistość, kiedy ja sam studiowałem w latach sześćdziesiątych (…) Ich zdziwienie jest tym większe, gdy wyjawiam, dokąd te młode ciężarne studentki wyjeżdżały – do Polski. Katolickiej Polski. Pięć lat później Polska zakazała aborcji, a Szwecja ją zalegalizowała”.
„Kult macho, który obecny jest w wielu azjatyckich i afrykańskich krajach, nie wynika z systemu wartości tych narodowości. Nie są to również wartości muzułmańskie ani wschodnie. To wartości wyznawane przez społeczeństwo patriarchalne, które jeszcze w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku istniało w Szwecji. Jednak wraz z postępem społecznym i ekonomicznym zostaną one wyparte, tak jak to było w Szwecji”.
Podsumowując: im zamożniejsze społeczeństwa, tym stają się bardziej liberalne, tym mniej rodzi się dzieci itd. (Oczywiście kontekst kulturowy nadal ma pewne znaczenie, czego będę bronić jako antropolog). Toby jednak oznaczało, że wiele różnic między społeczeństwami nie wynika z odmienności stricte kulturowych, ale… majątkowych.
A teraz już kończąc moje rozważania, zadam nam takie oto pytanie:
Factfulness: Ale po co nam w ogóle świat oparty na faktach?
Choćby dla kasy! Autorzy „Factfulness” uważają, że zamykamy się w naszej bańce stereotypów: Europa – bogata, Afryka – biedna, a przecież tam jest potężny rynek! „Jeśli nadal kierujesz się błędnym przekonaniem, że reszta świata jest zbyt biedna, aby cokolwiek kupować, ryzykujesz przegapienie największej okazji ekonomicznej w historii świata. Może się okazać, że tracisz fundusze przeznaczone na reklamę, próbując wcisnąć specjalne podpaski na jogę zamożnym hipsterkom z największych europejskich krajów. Strategicznie myślący biznesmeni potrzebują obrazu świata opartego na faktach, aby znaleźć przyszłych klientów”.
Afryka to nie jest monolit. A mimo to na pierwszy rzut oka nie raz tak nam się wydaje… „Afryka jest ogromnym kontynentem, na którym znajdują się 54 państwa zamieszkane w sumie przez miliard ludzi. (…) Różnice są tak duże, że nie ma sensu mówienie o „krajach afrykańskich” ani o „problemie Afryki”, a mimo to ludzie nieustannie używają tych pojęć. Prowadzi to do absurdalnych sytuacji. Przykładem może być epidemia wirusa Ebola w Liberii i Sierra Leone, która wpłynęła na turystykę w Kenii, pomimo iż państwa te oddalone są od siebie o 100 godzin jazdy samochodem. To odległość większa niż między Londynem a Teheranem”.
Rady na koniec od autorów: „Z pokorą podchodź do zakresu swojej wiedzy, a z ciekawością do informacji, które nie pasują do twoich przekonań oraz tych z innych dziedzin”.
I pamiętaj, że obraz świata oparty na faktach jest bardziej skuteczny w nawigowaniu przez życie, tak jak precyzyjny GPS jest przydatniejszy w odnajdywaniu drogi w mieście!
Grafikę jak zwykle zawdzięczam freepik 🙂