Czy bogaci ludzie sami doszli do swojego majątku? Nawet ci najbardziej samodzielni, zgodnie z mitem od pucybuta do milionera, nie osiągnęli NICZEGO tylko dzięki sobie…
„Zróżnicowania społeczne mogą być oparte wyłącznie na pożytku powszechnym” – głosiła Deklaracja Praw Człowieka i Obywatela, dokument programowy rewolucji francuskiej. Thomas Piketty, autor „Kapitału w XXI wieku”, zastanawia się, czy wspomniane zróżnicowania (nierówności) społeczne są dziś pożyteczne z punktu widzenia każdego obywatela… Tak, doskonale znasz odpowiedź na to pytanie. Zapraszam Cię do fascynującej podróży po rozwinięciu tej odpowiedzi… Uwaga! Czasami przeginam. Celowo.
Sądzisz, że jesteś samotną wyspą?
Rozumiem, że nie wszyscy mogą i chcą wykonywać „zawód: dyrektor”, każdy z nas ma inne zdolności i kompetencje. Jeden lubi uczyć dzieci i mieć z tego tytułu tak jak i one długie wakacje, inny woli spędzić pół życia w biznesowej podróży, żeby w przyszłości awansować na szefa wszystkich szefów, bo lubi mieć ludzi pod sobą (ciekawe, czy nad sobą – na przykład podczas seksu – już nie? 😉 )
W każdym razie różnorodność typów ludzkich sprawia, że – wiem, to banał – nawzajem się uzupełniamy. I to jest wspaniałe. Razem tworzymy coś wielkiego. Niestety ci u góry zdają się zapominać, że bez mrówek, które zasuwają na ich sukces, nie mieliby statusu królowej… Jesteśmy ze sobą powiązani, nikt nie zawdzięcza finansowego sukcesu samemu sobie. Elizabeth Warren, moja wymarzona kandydatka na prezydenta USA, słusznie twierdzi, że:
No, uwielbiam ją! Rozumiesz już skąd potrzeba równościowej redystrybucji dóbr? Już nie wspominając o tym, że to najbiedniejsi płacą cenę za bujne życie bogatych, czego symbolem jest zdegradowana ekologicznie Dolina Popiołów w „Wielkim Gatsbym” Fitzgeralda… Choć rzecz jasna powodów znajdzie się więcej.
Jak za Belle époque
Zacznijmy od prostej definicji. Na majątek (kapitał) składają się nieruchomości oraz aktywa finansowe (akcje, obligacje, lokaty, fundusze powiernicze, emerytalne). Obecnie prosperity majątkowa idzie w kierunku tego, co znamy z czasów Belle époque, kiedy rentierzy żyli z ziemi, nie wytwarzając samemu dosłownie nic. Czytałeś o nich, czy to w powieściach Honoré de Balzaca, czy Jane Austin. Słowem: życie bohaterów było jedną wielką imprezą, bo nie musieli pracować. Pracowali na nich inni.
Efekt kuli śniegowej
Gdy majątek jednych błyskawicznie rośnie, inni dalej ciułają, by zapłacić za czynsz w mieszkaniu należącym do osoby niewątpliwie lepiej sytuowanej. Niestety gdy nierówności rosną, zaufanie do innych spada, budzą się frustracje i potem wybory w kraju wygrywa kolejny populista. Lekiem na to zło (nierówności) jest podatek progresywny.
Dlaczego? Im ktoś ma większy kapitał, tym szybciej się bogaci. Im więcej zarabia, więcej inwestuje i w ten sposób efektem kuli śniegowej robi się coraz bogatszy. Niski wzrost gospodarczy (średnio ok. 1% rocznie) w połączeniu z średnio 5-procentowym zwrotem z kapitału powoduje, że kapitał rokrocznie staje się coraz większą częścią dochodu. Co więcej, rośnie szybciej niż dochód społeczeństwa. Aż w końcu człowiek z majątkiem może sobie pozwolić na to, by zostać 100% rentierem, czyli żyć tylko ze zgromadzonego kapitału, nie pracy.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Haj lajf bankierów z Wall Street
Biedne państwa bogatych ludzi
Obecnie żyjemy w zadłużonych państwach bogatych ludzi. Majątek publiczny po odjęciu długu publicznego okazuje się zwykle bliski zeru. A obligacje państwowe kupują ci, których na to stać, czyli znowu: rentierzy. Państwo się zadłuża, ale majątek jego obywateli rośnie. Dziwne, co?
Bogaci pożyczają państwu pieniądze, przez lata zarabiając na odsetkach. Równie dobrze mogliby je oddać swojej ojczyźnie w formie podatków, ale tak się zwykle nie dzieje. Zdaniem Piketty’ego to jest bardzo słabe. Zdaniem moim również. Bo przecież dług publiczny spłacają wszyscy obywatele, w tym biedota i średniacy. Wyobraź sobie, że za Napoleona III (to był XIX wiek) podwyższono we Francji podatek od napojów, by spłacić rentierów…
Jak widzisz, na tej imprezie szampana spijają tylko bogacze, których stać na zakup obligacji, ale już niekoniecznie na trzymanie pieniędzy w kraju, w którym żyją. Wielu woli wyprowadzać je do rajów podatkowych. Jak można z tym walczyć? O tym w kolejnych wpisach.
Dzisiaj w krajach rozwiniętych kapitał wynosi 5-6-krotność rocznego dochodu (Czyli pomnóż sobie swoją miesięczną pensję przez 60-72 miesięcy – dokładnie tyle powinieneś mieć zgromadzonego majątku). Majątki prywatne w Wielkiej Brytanii stanowią obecnie 99% majątku narodowego (prywatnego plus publicznego) – sic! Co ciekawe, od 1815 do 1914 na wyspach nadwyżka budżetowa w CAŁOŚCI szła na spłacanie odsetek za zaciągnięty dług…
Neokolonializm ma się dobrze
No dobrze, ale to nie jest tylko tak, że mieszkańcy Zachodu zarabiają jedynie na swoich państwach. Ciągną również z tych naprawdę biednych.
Jeżeli chodzi o produkt krajowy brutto, Polska to absolutna średnia światowa. PKB na głowę mieszkańca najwyższe jest w USA i Kanadzie (40 700 euro), najniższe w Afryce Subsaharyjskiej (2000 euro). Robi wrażenie? I tak jest niestety od dawna. A średni dochód na mieszkańca w skali świata w 1700 roku wynosił tyle, co teraz w najbiedniejszych krajach Afryki Subsaharyjskiej (sic!). To mniej niż 70 euro miesięcznie. Dlaczego tak się dzieje? Oto jedna z licznych przyczyn:
Kraje bogate posiadają część kapitału innych krajów. 20% kapitału afrykańskiego znajduje się w rękach zagranicznych. Przed I wojną światową Wielka Brytania miała o 10% wyższy kapitał niż jej produkcja krajowa. Mocarstwa europejskie posiadały w przededniu I wojny światowej do połowy kapitału azjatyckiego i afrykańskiego!
Afryka zaczęła się opierać. Np. w 1956 znacjonalizowano Kanał Sueski, akcjonariusze z Wielkiej Brytanii i Francji stracili w ten sposób dywidendy i opłaty licencyjne, które pobierali od 1869 roku. Żerowanie trwa jednak nadal.
Mówi się, że dzięki wpuszczeniu bogatych krajów zachodnich do tych z trzeciego świata, te ostatnie otrzymują szansę nadrabiania opóźnienia w produktywności. Aha. Przecież to biedacy oddają to, co wyprodukują bogatym ludziom z Zachodu. Bo jak niby taki Bangladesz czy Kambodża ma wykonać skok cywilizacyjny, jak jego obywatele są tanią siłą roboczą dla zachodnich firm? To one zarabiają krocie, nie szwaczki, które zasuwają 7 dni w tygodniu po 12 godzin, by uszyć Twoją nową kurtkę. A same żyją w śmierdzącej biedzie. Pomyśl o tym następnym razem, gdy wpadniesz do sklepu z odzieżą. Właściwie do jakiegokolwiek sklepu…
Zobacz zwiastun dokumentu o blogerach modowych, którzy na własnej skórze doświadczyli, jak wygląda produkcja ubrań, które noszą:
Kraje trzeciego świata nie otrzymują za wiele w wyniku inwestycji zagranicznych. Przykład azjatyckich krajów takich jak Chiny, Tajwan, Korea, Japonią dowodzą, że tylko inwestowanie w kapitał ludzki, podniesienie poziomu kształcenia, rozwój technologii gwarantuje długoterminowy wzrost gospodarczy. I to wszystko bez stawania się własnością bogatych.
PRZECZYTAJ TAKŻE DRUGĄ CZĘŚĆ WPISU: To wszystko wina podatków… za niskich
Co zabija nierówności (duży kapitał)?
Istnieje lek na to, aby nierówności majątkowe uległy zmniejszeniu. Piketty dowodzi, że jest to:
- Demografia (wysoki przyrost naturalny + migracja) – im więcej osób, tym mniejszy spadek po podziale. A im społeczeństwo starsze, tym większe oszczędności i wyższy kapitał – jego koncentracja zwiększa nierówności. Stąd choć USA ma wyższe PKB, poziom kapitału na mieszkańca jest niższy niż w Europie. Swoje robi nie tylko przyrost naturalny wyższy niż na starym kontynencie, ale również migracja.
- Wojna – tutaj wytłumaczenie jest banalne. Gdyby nie I, a potem II wojna światowa, kto wie, jak daleko poszybowałyby w górę majątki z czasów Belle époque? Wojna „odebrała” je bogatym. Wyrównała różnice.
- Edukacja – im większy dostęp do wiedzy, tym mniej osób ma wąskie specjalizacje, które pozwalają im windować ceny za swoje usługi do nieprzyzwoitych rozmiarów. Kapitał ludzki zmniejsza znaczenie finansowego i tego w nieruchomościach. Również postęp techniczny umożliwia spadek cen. Jeszcze w latach 80-tych XIX wieku prosty rower kosztował 6 średnich pensji, teraz poniżej jednej.
- Inflacja – ale do pewnego stopnia. To ona pomogła krajom bogatym pozbyć się po II wojnie światowej długu publicznego. Dlatego z jednej strony jest ona wrogiem rentierów, nabyte przez nich obligacje – w wyniku wysokiej inflacji – tracą realną wartość. Z drugiej zabija tylko małe majątki, te wielkie (ciągle inwestowane) już nie.
- Podatek progresywny – podatek rosnący wraz z osiąganymi dochodami pozwala ograniczyć bajecznie wysokie pensje, bo zniechęca do ustalania tak dużych, skoro swoje trzeba oddać państwu. A opodatkowanie kapitału zapobiega niemoralnym nierównościom, np. kiedy ktoś całe życie żyje ze spadku, samemu nie wytwarzając dosłownie nic.
PRZECZYTAJ TAKŻE TRZECIĄ CZĘŚĆ WPISU: Nierówności majątkowe: niepokojące sygnały – co można z tym zrobić?