Dobra, żeby było jasne – jedna operacja nosa, która ratuje Ci życie pełne kompleksów z tego powodu, jest dla mnie całkowicie zrozumiała. (Wyrozumiała ze mnie bestia). Pilingi chemiczne, usuwanie przebarwień laserem – jestem na tak, bo to nie zmienia rysów twarzy. I nie daje efektów na zawsze. Ale cała reszta zabiegów, które przechodzisz pod okiem lekarza… No niekoniecznie.
Oto, dlaczego jestem na nie w kontekście trwałych zmian w ciele:
1. Kim jesteś, by podważać mądrość natury, wolę Boga?
Mocne ingerencje we własne ciało, czyli właśnie operacje plastyczne, które zmieniają je permanentnie, to działania wbrew matce naturze, Bogu czy jak chcemy nazwać to, co jest nad nami i jest większe od nas. Jakby nie bez powodu urodziliśmy się tacy, a nie inni.
Jasne, ludzie z jakimiś ekstremalnymi kompleksami, gdzie naprawdę odstają mocno od normy, to u nich jestem w stanie zrozumieć, że sobie zoperują nos czy uszy. Jeden zabieg – no spoko. W końcu całe Hollywood przeszło operację nosa. Natomiast takie ślepe podążanie za pięknem, by z całkiem ładnej stać się pięknością, jest dla mnie całkowicie niezrozumiałe.
2. Moda się zmienia, gamoniu!
Piękno inaczej się definiuje z biegiem czasu, w każdej dekadzie, stuleciu, tysiącleciu definicja piękna się zmienia. Setki lat temu kobiety skubały sobie włosy, żeby mieć wysokie czoła. Kiedy indziej modne były zaokrąglone brzuchy. A nawet wąskie usta. Ja sama pamiętam czasy, kiedy duże pośladki bynajmniej nie były w modzie, a teraz zadek Kim Kardashian stał się wyznacznikiem tego co, co jest pożądane. BBL, czyli brazylijski lifting pośladków, któremu się poddała (nie, to nie są implanty, to jej własny tłuszcz), to najbardziej niebezpieczna operacja plastyczna ever. Ryzykujesz przedostaniem się tłuszczu do krwiobiegu… Alternatywa? Spodnie z wkładkami. Jeszcze lepsza alternatywa? Ćwiczenia na siłowni, no ale to wymaga poświęcenia czasu i energii…
I to samo z pazurami… w liceum tipsy były szczytem złego gustu, dziś długie hybrydy to mainstream. Jestem jedną z nielicznych osób, które znam, a które nie noszą hybryd.
3. Stajesz się klonem, tracisz unikalność
Jeśli robimy sobie zabiegi medycyny estetycznej i operacje plastyczne, to tracimy nasze cechy etniczne, jak ktoś w necie słusznie zauważył. Przykładem Kardashianki, które miały piękną ormiańską urodę. A teraz spójrzmy na kobiety po zabiegach estetycznych, które niezależnie od tego, czy mają białą skórę czy śniadą, czy pochodzą z Europy, czy z Azji, wskutek operacji plastycznych wyglądają tak samo: jednakowo wydatne usta, migdałowe oczy, małe zadarte noski – zanikają różnice między pochodzeniem etnicznym, WTF??!!
4. Możesz sparować się z kimś, z kim wcale byś nie chciał…
Kiedyś gdzieś czytałam, że operacje plastyczne to oszukiwanie Darwina. Bo gdyby nie one, kogoś by do kogoś nie przyciągnęło. Z jakichś powodów dobieramy się ze sobą, stosujemy określony klucz, który jest na rękę naturze – która chce, by nasze geny się powieliły albo przeciwnie – wygasły. Taka jest jej rola. Na tym polega Darwinizm. Tymczasem operacja plastyczna sprawia, że oszukujesz zasady gry. Wiem, to kontrowersyjna, niepoprawna politycznie teza, ale wiesz, co? Mam to tam, gdzie kończą się plecy.
5. **ujowo się zestarzejesz (jeśli medycyna estetyczna to coś, co regularnie i/lub niepotrzebnie stosujesz)
Im więcej zabiegów, tym gorzej. Liczba liftingów raczej jest skończona, bo kiedyś skończy się Twoja skóra. Ponadto gwiazdy za młodu usuwają sobie tłuszcz spod kości policzkowych (buccal fat removal). I wtedy wygląda się owszem fajnie, nabiera się szlachetnych rysów. Ale zapominamy o tym, że z biegiem czasu traci się tkankę tłuszczową na twarzy i siłą rzeczy kiedyś kości policzkowe staną się widoczne i tak. Jeśli więc po usunięciu tego tłuszczu za młodu chcemy na starość wyglądać jak postać z „Krzyku” Muncha, to proszę bardzo. Chociaż… jak już zaczniesz, to już nie przestaniesz, ostrzykniesz sobie wtedy twarz wypełniaczem i co się będziesz przejmować… Spójrz na Bellę Hadid. Dziewczyna, jasne, po operacjach śliczna, jest prawie dekadę ode mnie młodsza, ale gdy na nią patrzę, widzę swoją rówieśnicę, WTF??!! Operacje plastyczne postarzają, zmieniają rysy. Nie mają nic wspólnego z odmładzaniem. To kit, który kobiety dają sobie wciskać. Po operacjach młode dziewczyny wyglądają na stare, które chciały się odmłodzić.
Isabelle Adjani ma blisko 70 lat, po przeróbkach wygląda na 55-letnią lalkę, nie wygląda jak ona. Czemu tak piękna kobieta sobie to zrobiła? Zupełnie inaczej do tematu podeszły inne piękności. Spójrz na Susan Sarandon, na Monicę Guerritore, na Philippine Leroy-Beaulieu – kobiety po 60., a wyglądają obłędnie – i twarz, i ciało pierwsza klasa! Mimo upływu lat te aktorki nadal są sobą, wyglądają jak one same. Wiadomo, mają pieniądze, więc jakieś tam zabiegi w tle mogą się dziać, ale one są bardzo subtelne – żeby tylko lekko spowolnić upływ czasu.
Amen.
PIERWSZĄ CZĘŚĆ WPISU PRZECZYTASZ TUTAJ.
PSss… W Polsce powstała nawet klinika dla tych, którzy nie chcą się botoksować! (Nie podaję jej nazwy, bo mi za to nie płacą ;))
Obrazek zawdzięczam Freepic.