Sitzfleisch – w języku yidish to zdolność do wytrwania w jednej aktywności, ujmując to prościej: zdolność do siedzenia na d… pupie, „choćby skały srały”, jak to mówi koleżanka z pracy. Tacy ludzie, którzy są zdeterminowani, osiągają w życiu więcej. Jeśli mamy dobrze wypracowaną samokontrolę, pojęcie sitzfleisch nie powinno być dla nas niczym nowym. No dobrze, ale jak się tej samokontroli nauczyć i co warto o niej jeszcze wiedzieć?
Samokontrola raz tak, a raz nie…
Samokontrola to zdolność – możemy z niej korzystać w pewnych sytuacjach, czyli nie non-stop, all day and all night, 24/7. Nie jest zatem do nas przypisana jak pieprzyk nad ustami MM czy łysina na głowie pana w stosownym wieku. Bill Clinton ewidentnie z niej nie korzystał, gdy wdał się w romans ze stażystką w Białym Domu.
Co ciekawe – idąc już tropem prezydenckim – niektórzy byli przekonani, że skoro JFK łatwo tracił głowę dla atrakcyjnych kobiet, to i tej samokontroli zabraknie mu podczas pełnienia najważniejszego państwowego urzędu. Oczywiście byli w błędzie. Wszystko bowiem zależy od okoliczności oraz naszej motywacji – nie mam racji? Jasne, że mam. To znaczy tak przynajmniej chciałabym myśleć 😉
A zatem… samokontrolę można wykorzystać do twórczych celów, cenionych przez społeczeństwo, jak i również np. do… ukrywania podwójnego życia.
Co ciekawe, jeśli w jedną rzecz włożymy sporo wysiłku, utrzymując samokontrolę, w kolejnym zadaniu zwykle już sobie odpuścimy, o ile nie mamy odpowiedniej motywacji. To nie łatwe samokontrolować się non-stop, zapewne również niezdrowe…
No dobrze, ale skoro przez 2 wcześniejsze posty z serii udowadniałam, że samokontrola jest taka super, warto zadać sobie to jedno zajebiście ważne pytanie…
Jak nauczyć się samokontroli?
W dalszej części zdradzam parę trików, którymi podzielił się Walter Mischel w swojej książce „Test Marshmallow. O pożytkach płynących z samokontroli”.
Zasada: „Jeżeli – to”
Przykłady? „Jeżeli minę bar, to przejdę na drugą stronę ulicy”. Bo jeśli tego nie zrobię, wejdę do środka i urżnę się jak dziki wieprz. „Jeżeli rano zadzwoni budzik, to wstanę i pójdę na siłownię”. Wszak wszyscy doskonale wiemy, że rzeźba się sama nie zrobi!
Trzeba jednak z tą zasadą uważać…
Pewien profesor na uniwersytecie Columbia obiecał sobie, że jeśli mu się zachce palić, nie kupi już więcej szlugów, ale… będzie sępić od innych. Raz, gdy naszło go na dymka, a nie było nikogo znajomego w pobliżu, wyszedł na ulicę w poszukiwaniu… niedopałka. A gdy go znalazł, pochylił się i hop do buzi. Nie zdawał sobie sprawy, że ma widownię. Patrzący na tego eleganckiego, wysztafirowanego pana bezdomny krzyknął: „K… nie wierzę!”. I wtedy dopiero przyszło otrzeźwienie…
Jeśli więc zasada: „jeżeli, to” nie zawsze zadziała, może więc warto jeszcze wyobrazić sobie, że…
Twoja nagroda to trucizna
Kiedy wmówisz sobie tak na maksa, że Twoja nagroda to w rzeczywistości trucizna, zmienisz do niej nastawienie. Ja tak miałam z cukrem! Gdy dowiedziałam się, jak działa na moją skórę, długo przekonywać mnie nie trzeba było.
Jeśli więc cel wydaje się lepszy niż ulotna pokusa – w moim przypadku młoda skóra aż po grób 😉 – to super! Ale ważne, by droga do celu też była przyjemna…
Fajnie, gdy nasze zajęcia, umiejętności są nagrodą samą w sobie. Tak mam ja z pisaniem. Cel jest ważny (superartykuł, który dostanie dużo lajków 😉 ), ale droga do niego jest równie pełna frajdy. Nie wyobrażam sobie, by w pracy robić coś, co nie ma nic wspólnego z moją pasją.
No tak, ja jak zwykle o sobie 😉 A tymczasem istnieją jeszcze inne metody pomocne w nauce samokontroli…
PRZECZYTAJ TAKŻE PIERWSZĄ CZĘŚĆ WPISU: Test Marshmallow: Czy samokontrola zapowiada szczęśliwe życie?
Obserwuj się
Jeżeli chcesz dowiedzieć się, kiedy reagujesz zbyt gorąco (chcesz to mieć już tu i teraz), obserwuj siebie, wtedy będziesz wiedzieć, kiedy się opanować. Obserwuj swoje punkty zapalne, by przed wybuchem tej potężnej elektrowni atomowej zmienić swoja reakcję, Ty mały reaktorze jądrowy 😉
Ja np. kiedy się wścieknę w pracy (powodem zwykle okazuje się fakt, że ktoś inny wchodzi w moje kompetencje albo znowu mnie przy czymś pominięto), to albo wychodzę z pokoju albo mówię szefowi, że nie czuję się z tym OK i informuję, że się hamuję, ale gdybym dała upust moim emocjom, toby się tu rozszalał huragan… Katrina co najmniej 😉
Zatem ostrzegam innych przed sobą. Może i mają mnie za wariatkę, ale póki co dalej jestem w tej samej pracy. I dalej mnie wkurzają…
Oczywiście w skrajnych przypadkach, gdy nasz system gorący znajduje się już poza naszą kontrolą, np. wskutek jakiejś traumy, siła woli na niewiele się zda. Potrzebna, zdaniem Mischela, okazuje się terapia behawioralno-poznawcza.
JEŻELI PODOBA CI SIĘ WPIS, PODZIEL SIĘ NIM W MEDIACH SPOŁECZNOŚCIOWYCH.
Stosuj trening uważności
Funkcje wykonawcze (zadania w obszarze samokontroli) pozwalają wyjść poza „tu i teraz”, regulujują negatywne emocje, umożliwiają niekonwencjonalne myślenie.
Mischel twierdzi, że aby wspierać te funkcje, trzeba raczej stosować trening uważności (mindfulness), nie relaksacyjny, bo – jak wynika z badań – mindfulness daje lepszą koncentrację, obniża stres i dzięki niemu odczuwamy mniejsze zmęczenie. Funkcje wykonawcze wspiera również aktywność fizyczna oraz bliskie więzi z innymi. Należy więc strzec się samotności!
PRZECZYTAJ TAKŻE DRUGĄ CZĘŚĆ WPISU: Ty i Twoje problemy… I jak ma się do nich umiejętności samokontroli
No dobrze, tyle o nas, pozostaje jeszcze jedno pytanie:
Jak nauczyć dzieci samokontroli?
Pierwsza zasada: Jeśli dziecko jest smutne, przygnębione, chce się pocieszyć tu i teraz. Tak więc samokontrola smacznie sobie śpi. Wniosek? Zadowolone dzieci lepiej radzą sobie z odraczaniem gratyfikacji.
Pokazuj dzieciom na własnym przykładzie to, czego chcesz ich nauczyć. Nie możesz stosować osobnych standardów do siebie, osobnych do dziecka. Dziecko patrzy!To czujny obserwator. Pamiętaj, że to te standardy w Twoim zachowaniu, a nie te, które próbujesz mu narzucać, się przyjmą!
Zamiast chwalić dzieci za to, że są mądre, lepiej chwalić je za to, że się starają. W końcu ich umysł jest plastyczny. Niech dzieci widzą konsekwencje swoich działań, w myśl zasady: „Jeśli jestem miły dla innych, inni są mili dla mnie”.
Mischel poleca również „Ulicę sezamkową”, to dobry program edukacyjny, który sama oglądałam w dzieciństwie. Podobno dzieci, które ją oglądają, mają wyższy poziom gotowości szkolnej i lepsze stopnie w szkole.
Ciasteczkowy Potwór ma ewidentny problem z samokontrolą 😉
Suma summarum samokontrola wydaje się niezbędna, jeśli chcemy dobrze układać swoje stosunki zarówno z samym sobą, jak i otoczeniem. Inteligencja społeczna – „to znaczy, że myślisz, zanim coś zrobisz” – tak odpowiedziało dziecko na pytanie Mischela o to, czym ona jest. Samokontrola zdecydowanie znajduje się w zasięgu inteligencji społecznej.
Samokontrola podstawą udanego życia
Jeżeli nie nauczymy się mitygacji samokontroli, nie będziemy mieć wyboru, np. czy podziękować, czy zjeść od razu. Samokontrola daje wybór. A wybór to wolność! A wolność to motyw przewodni mojego bloga.
Umiejętność samokontroli pozwala z powodzeniem dążyć do celów, to ona zapewnia nam motywację i wskazuje kierunek. Należy więc ją w sobie ćwiczyć.
Pytasz: „Czy możliwe jest, że się zmienię?” to źle postawione pytanie – mówi Mischel – zapytaj lepiej: „A czy chciałbyś się zmienić?”