Nowy rok, stara ja. Wyznam Ci coś: lubię siebie na tyle, że nie potrzebuję pretekstu w postaci postanowień noworocznych, by coś zmienić w sobie i swoim życiu. Ale zadufana w sobie jestem, co? No nie do końca. Daj mi chwilę. Na bieżąco stawiam sobie cele i dążę do nich. Pielęgnuję w sobie cechy pożądane przeze mnie samą, nie społeczeństwo. Bo to ja żyję swoim życiem i nikt za mnie nie umrze. Każdy, najmniejszy krok, jaki podejmuję, wydający się nawet najbardziej bzdurny dla otoczenia (i niekiedy mnie samej), jest jak najbardziej przemyślany. Aby jednak osiągać cele, trzeba mieć w sobie rozwiniętą umiejętność samokontroli. Bez niej postanowienia noworoczne i inne padają jak muchy po Muchozolu.
Temat samokontroli okazał się dość obszerny. Zanim zabrałam się za pisanie, nie spodziewałam się, że tyle tego wyjdzie spod mojego pióra… to znaczy klawiszy. Stąd podzieliłam wpis na 3 części:
1 – o tym, czym, jest samokontrola, opis słynnego Testu Marshmallow, o wpływie genów i środowiska. (TO TEN WPIS, KTÓRY WŁAŚNIE CZYTASZ, KOLEJNE BĘDĄ POJAWIAĆ SIĘ MIESIĄC PO MIESIĄCU);
2 – bardziej psychologiczna część, o naszym nastawieniu do życia i problemów, wpływie rodziców na naszą zdolność do samokontroli;
3 – praktyczne wskazówki, jak pielęgnować w sobie umiejętność samokontroli – mam nadzieję, że wytrwasz do tej części. Wytrwałość idzie z samokontrolą za rączkę. Ha!
Cały tekst powstał na podstawie lektury „Test Marshmallow. O pożytkach płynących z samokontroli” Waltera Mischela. Supergość.
Samokontrola – „a komu to potrzebne”?
Samokontrola to umiejętność, która pozwala kontrolować nasze zachowania i emocje. Pozwala również czekać na to, co upragnione, zamiast cieszyć się, owszem, miłym „tu i teraz”, ale nie tak wspaniałym, jak to, co ma nadejść później… Przykład braku samokontroli? Palacze, którzy dla przyjemnego dymka narażają swoje zdrowie na szwank. (Lobby antytytoniowe mogłoby sponsorować ten post).
Czy wiesz, że ci, co potrafią odraczać gratyfikację, mają wyższe poczucie własnej wartości, lepiej sobie radzą ze stresem i uzależnieniami? No i ważą mniej! Dzieci poddane testowi Marshmallow, o którym za chwilę, im dłużej opierały się pokusie, tym mniej ważyły już w dorosłym życiu! Dodatkowa jedna minuta czekania to obniżony wskaźnik BMI o 0,2 punkta!
JEŚLI PODOBA CI SIĘ TEN WPIS, PODZIEL SIĘ NIM W MEDIACH SPOŁECZNOŚCIOWYCH.
Osoby, które mają w sobie wypielęgnowaną i wypucowaną umiejętność samokontroli, są bardziej samodzielne, pewne siebie, rzadziej wpadają w złość, są bardziej wytrwałe, mniej zrażają się niepowodzeniami. Okazują się również bardziej odporne na problemy i potrafią skuteczniej utrzymać związki intymne. Jako dzieci mają znacznie lepsze wyniki w szkole i łatwiej do nich dotrzeć z racjonalnymi argumentami. Wniosek z tego płynie jasny…
Samokontrola jest podstawą do zbudowania satysfakcjonującego życia. Pamiętaj jednak, że zarówno brak, jak i nadmiar samokontroli to recepta na nieudane życie! Hedoniści, nastawieni na „tu i teraz” i ci, co gromadzą dobra na przyszłość, nie potrafiąc cieszyć się życiem, nie powinni być dla Ciebie wyznacznikiem. Żadna postawa nie jest dobra. Chodzi o umiar. W końcu każdy kij ma dwa końce. Podobnie jak półksiężyc. I cała masa innych rzeczy z końcami. Nie, to, o czym myślisz, ma akurat jeden koniec.
Kliknij tu, by poznać cechy osób, które mają wysoko rozwiniętą samokontrolę.
PRZECZYTAJ TAKŻE DRUGĄ CZĘŚĆ WPISU: Ty i Twoje problemy… I jak ma się do nich umiejętności samokontroli
Test Marshmallow
Testowi Marshmallow poddano 550 kalifornijskich dzieci z przedszkola przy Uniwersytecie Stanforda w latach 1968-1974. Losy tych dorosłych już dzieci badacze śledzą do dziś. Dzięki temu doszli do zaskakujących wniosków. Tak zaskakujących jak brak playbacku na koncertach Zenka Martyniuka 😉
Test z grubsza wyglądał tak: dzieci sadzono przy stole, na którym leżała słodka puszysta pianka Marshmallow. Poinformowano je, że jeśli jej nie skonsumują (dobra – „nie zjedzą”, w końcu dzieci nie mają tak zaawansowanego słownictwa), otrzymają w zamian dwie pianki. Dobry deal, z tym że dzieci nie wiedziały, jak długo będą czekać na upragnioną nagrodę. Ważne: dzieci zostawały w pokoju same!
Tak wygląda ta obrzydliwie słodka pianka:
Co robiły sprytne dzieci, aby odciągnąć uwagę od pianki? Zakrywały oczy dłońmi, odwracały głowę, wymyślały zabawy, śpiewały piosenki, grały na swoich palcach jak na klawiszach pianina, bujały się na krzesłach, dłubały w uszach i w nosie, tocząc następnie kulki z tego, co z nich wyjęły…
Zobacz te urocze słodziaki w akcji:
W pewnych odmianach testu na polecenie badacza dzieci przywoływały radosne myśli, dzięki czemu skuteczniej czekały. Gdy zaś badacz kazał im myśleć o nagrodzie, poddawały się i szybko wciągały przysmak. Co ciekawe, sam widok obrazka słodkich pianek sprawiał, że dłużej czekały, bo – jak twierdził jeden maluszek – „nie można zjeść obrazka”. Obrazek jednocześnie przypominał o tym, co dostaną, gdy zaczekają.
Jak wynikło z badań, dziewczynki i chłopcy identycznie odraczają gratyfikację. Dziewczynki wcale nie są lepsze, to że zwykle lepiej się uczą i są grzeczniejsze, nie przekłada się na ich lepszą umiejętność samokontroli!
Zazwyczaj z upływem lat lepiej radzimy sobie z samokontrolą, ale bywa też tak, że dzieci, które miały jej w sobie dużo, zatraciły ją! Samokontrola to bowiem umiejętność, którą trzeba trenować przez całe życie. W jaki sposób? O tym w ostatnim wpisie z serii. Tymczasem dowiedz się, skąd się nasza umiejętność (nie)panowania nad impulsami bierze…
PRZECZYTAJ TAKŻE: Uwielbiam moje dzieciństwo! (Psychologowie są na TAK)
System gorący i chłodny
System gorący w naszym mózgu odpowiada za impulsy, które popychają nas do natychmiastowej gratyfikacji, bez względu na konsekwencje – to takie Freudowskie id. To on dominuje w pierwszych latach naszego życia. Znajduje się w układzie limbicznym.
Na drugim biegunie mamy system chłodny. To „centrum dowodzenia” znajduje się w korze przedczołowej. Tutaj rozwija się nasza zdolność do samokontroli. Kora całkowicie ukształtowana staje się dopiero w wieku dwudziestu kilku lat. A cały mózg pełną dojrzałość osiąga po 50-tce! Co ważne: działanie systemu chłodnego osłabia silny stres.
Nasz system chłodny działa całkiem skutecznie, gdy dokonujemy gorącego wyboru za drugą osobę. Gdy już chodzi o nas samych… No niekoniecznie! W opisywanej tu książce „Test…” na pytanie: „Jak zachowałoby się mądre dziecko”, maluch odpowiedział: „Poczekałoby na piankę”. „A jak zachowasz się ty?” „Zjem!”. A kuku! Psikus, co? Stąd nie mierzmy innych swoją miarą. Łatwiej jest nam doradzić komuś wybitnie mądrze, niż samemu zastosować się do tych rad. No co poradzić…
Skoro więc wszystko zachodzi w naszym mózgu, a ten podobno ma opinię plastycznego, pozostaje pytanie… Co ma wpływ na samokontrolę…?
PRZECZYTAJ TAKŻE TRZECIĄ CZĘŚĆ WPISU: Chcesz mieć wybór? Naucz się samokontroli
Geny czy środowisko?
Hmmm… Odpowiedź do łatwych nie należy. (Nie to, co wyposzczona dziewczyna, albo no dobra: ja 😉 ). To tak, jak gdyby zapytać, co determinuje wielkość prostokąta – jego długość czy szerokość? – odpowiada błyskotliwie Walter Mischel. Bowiem wpływy genów i środowiska są ze sobą wzajemnie powiązane. W tańcu. Oczywiście w tańcu w parze.
Geny to potęga, jak mawia moja kuzynka. Nie będę z nią polemizować, bo gdy patrzę na siebie, widzę mojego ojca. Niestety. Te same geny kontrolują negatywne emocje, co wpływają na umiejętność samokontroli. Ale geny to nie wszystko. Podobnie jak pieniądze to nie wszystko. (Chyba) 😉
Dziś coraz bardziej docenia się wpływ środowiska. Słusznie, bo jest on naprawdę wielki! Na przykład dzieci, od których mamy odszedł ojciec, innymi słowy nie dotrzymał obietnicy, przysięgi (zazwyczaj ślubnej) – takie dzieci nie ufają obiecankom cacankom i biorą to, co jest namacalne, dostępne teraz. Takie dzieci z rozbitych rodzin gorzej przechodzą test Marshmallow i częściej miewają cechy… młodocianych przestępców. Ups. Więcej o dzieciach „wychowanych” przez nieobecnego ojca przeczytasz TUTAJ.
Wpływ środowiska to dobra wiadomość, bo jeśli np. nawet masz genetyczną podatność na depresję, nie wystąpi ona u Ciebie, jeśli nie będziesz narażać się na stresujące sytuacje. To środowisko decyduje, które geny ulegną ekspresji, a które nie.
PRZECZYTAJ TAKŻE O DORASTANIU CHŁOPCÓW: Świat tęskni za męskimi mężczyznami!
A teraz bomba! Wpływ środowiska następuje jeszcze przed poczęciem! To, co teraz robisz, jak jesz, jak reagujesz na stres i na to, co sprawia Ci radość, już zapisuje się w Tobie i zostanie przekazane Twojemu dziecku! Tak, tak, niegenomiczne cechy też mogą być dziedziczone! Np. otyłość też. Więc jak chcesz powielić swoje geny, weź się za siebie już teraz!
Przede wszystkim przestań się stresować! To znaczy naucz się radzić sobie ze stresem. Czy wiesz, że długotrwały stres niszczy korę przedczołową i hipokamp? A to prowadzi do chorób psychicznych, a także… uwaga… fizycznych! Tak przynajmniej przekonuje Mischel. Uwaga! Dzieci, w tym niemowlaki, odczuwają stres, nawet gdy śpią, gdy „w tle” słyszą kłótnię rodziców…! Więc jak już masz małego słodkiego berbecia i jednocześnie miewasz problemy z partnerem, weź wstrzymaj konie na wodzy. (No, wreszcie jakiś koński element na Dzikim Kucyku). Inaczej psujesz nie tylko sobie życie, ale i małemu.
W książce Mitchel przywołuje historię Georga Ramireza, dzieciaka, który w wieku 9 lat wygrał na loterii szkołę ze specjalnym programem KIPP przygotowującym do dostania się na najlepsze studia w USA. Ramirez, dziecko z grubsza ujmując ze slumsów, skończył jako student Yale. Dlaczego mu się to udało? Wymieniał: „Nauczenie się samokontroli, szczerość, życzliwość dla kolegów, niezadowalanie się tym, co mam, i zadawanie ważnych pytań”. Potraktuj to jako darmową radę. (Za lekturę reszty tekstu doślę rachunek 😉 ). Nie dbam o to, czy z niej skorzystasz, ale z pewnością, gdyby ludzie się do niej stosowali, świat byłby piękniejszy.
JEŚLI SPODOBAŁ CI SIĘ TEN WPIS, PODZIEL SIĘ NIM W MEDIACH SPOŁECZNOŚCIOWYCH.
Za miesiąc kontynuuję temat samokontroli, czyli co jeszcze wynikło z Testu Marshmallow.