Pierwszy tekst z serii był bardziej o bieżących wydatkach, w tym skupimy się bardziej na tym, co ma nadejść. Jak zapewnić sobie dobrą sytuację finansową w bliższej i bardziej odległej przyszłości, czyli na starość? (Inwestycje i te sprawy 😉 ) O tym pisze Nicole Lapin, dziennikarka finansowa i autorka bestselleru New York Timesa „Rich Bitch”.
Dobre rady od Nicole… i dasz radę!
Jeśli masz problem ze spłatą czegoś, podziel to na mniejsze kwoty. Zamiast odkładać np. 300 zł miesięcznie, odkładaj 10 zł dziennie. Będzie Ci łatwiej. Ustaw też na koncie bankowym automatyczne spłaty.
Dobrze mieć odłożone od 3 do 6 pensji na czarną godzinę, tydzień, miesiąc… Freelancerzy powinni mieć tej kwoty odłożonej znacznie więcej, idealnie tyle, co zarabiają w ciągu 9 miesięcy. Gdy coś się w domu zepsuje, np. pralka, nie bierzesz pożyczki, tylko z konta. A gdy jednak czasami się potkniesz i będziesz chciał/a pożyczyć kasę od przyjaciela, to zastanów się, czy pieniądze warte są, by tę przyjaźń zniszczyć…
Masz drogie rytuały? Np. codzienna kawa na mieście? Może to Cię kosztować „ledwie” 10 zł dziennie, ale policz, ile to minut Twojej pracy. Twój czas jest cenny, czyż nie? Jeśli pracujesz godzinę, by kupić 3 kawy, to zastanów się, czy to rzeczywiście dobry biznes. Potraktuj swoje postanowienia niewydawania na głupoty jako (finansową) dietę – nie łam się, bo wszelkie wyjątki od reguły sprawią, że… przytyjesz. A chyba nie o to Ci chodzi?
Nicole pisze, że jeśli nie lubisz swojej pracy, a hobby możesz zamienić w pełnoetatową pracę – zrób to. Pamiętaj jednak, że wtedy będziesz mieć dwóch szefów: siebie i swoich klientów. Jeśli jednak Twoje hobby nie ma szans przynieść Ci zarobków jak na etacie, nadal możesz dorabiać po godzinach.
Ja zawsze dorabiałam. Od kiedy skończyłam studia i miałam cały etat, nie wyobrażałam sobie nie mieć dodatkowej fuchy w weekend i/lub w niektóre wieczory w tygodniu. Nie potrafię nie pracować. Nawet jeśli jest to niepłatna praca: regularnie sprzątam, codziennie uczę się słówek w obcym języku, piszę bloga. Oczywiście to kwestia charakteru, nie każdy tak ma. I to trzeba uszanować. Jeśli jednak potrzebujesz dodatkowej kasy, zmuś się. Możesz zostać np. sędzią na zawodach sportowych. Moja ciotka, nauczycielka wf-u, tak dorabia w weekendy. Rozbudowała też dom na potrzeby agroturystyki i wcale nie narzeka na brak kasy, choć na pełen etat wykonuje zawód tak marnie opłacany i niedoceniany jak uczenie.
Nicole powtarza, że znajomości się przydają. Nie pal mostów, nigdy nie wiesz, kto może Ci się przydać, gdy zdecydujesz się np. założyć swój własny biznes. Dawaj też napiwki, np. fachowcom od napraw, bo a nuż gdy będziesz ich potrzebować, przyjadą szybciej niż zwykle…?
Pozbywaj się na bieżąco niepotrzebnych rzeczy – możesz je sprzedawać np. na OLX. Więcej o uwalnianiu się od nadprogramowych przedmiotów przeczytasz we wpisie o MINIMALIZMIE.
PRZECZYTAJ TAKŻE 1. CZĘŚĆ: Bądź rich bitch! Czyli jak ogarnąć finanse w kilku prostych krokach
Zadbaj o emeryturę, złotko
Pamiętaj o zabezpieczeniu na starość: 80% obecnych miesięcznych przychodów zapewni Ci godne złote lata. Wprawdzie będziesz mieć mniejsze potrzeby niż obecnie, ale na lekarzy Ci się przyda. Absolutne minimum na emeryturę to 60% obecnych dochodów!
Spłać swoje długi, no chyba że są nisko oprocentowane, to wtedy już równolegle do spłacania kredytu zacznij odkładać na emeryturę. Kobiety żyją dłużej, więc jeśli jesteś babeczką, musisz zacząć wcześniej oszczędzać lub regularnie odkładać więcej niż Twój męski odpowiednik. Czy wiesz, że ludzie znacznie więcej czasu poświęcają na przeszukiwanie info na temat nowego samochodu lub wakacji… niż nieuchronnej emerytury?
PRZECZYTAJ TAKŻE: Druga połowa życia też jest fajna!
Naucz się inwestować… bez śledzenia „Wall Street Journal”
„Idealnie byłoby wieść żywot biednego człowieka, mając na koncie olbrzymie ilości pieniędzy” – Pablo Picasso.
Możesz żyć ze swojej pracy, w tym odłożonym dzięki niej oszczędnościom. Ale na dłuższą metę, jeśli chcesz coś mieć, musisz zacząć inwestować. To jedyny sposób, by jednocześnie pomnożyć kapitał i uciec przed inflacją (bo to ona zżera Twoje oszczędności).
Aby inwestować, wcale nie musisz czytać „Wall Street Journal” (choć nie zaszkodzi). Wybij też sobie z głowy, że to opcja wyłącznie dla bogatych, pisze Nicole.
Dziennikarka radzi, by inwestować w akcje i obligacje w różnych proporcjach, w zależności od wieku. Im jesteś młodszy/a, tym możesz działać bardziej agresywnie, czyli stawiać głównie na akcje, w mniejszym stopniu na obligacje. I powtórzę banał: dywersyfikuj, by ograniczyć ewentualne straty (jedne akcje rosną, inne lecą w dół), bo inwestycje są pro profit, a nie pro bono, podkreśla Nicole. A może zainteresujesz się inwestycją w dobra? Ropę, drewno, albo… sok pomarańczowy? Ich ceny jednak mocno się wahają, więc to tylko opcja dla prawdziwych ryzykantów.
Nicole ma tu sporo rad, ale że ja nie ogarniam giełdy, to też nie będę się przy tym rozdziale specjalnie rozpisywać. Ogólnie nastaw się na to, że stracisz, ale tylko na papierze, czyli przynajmniej dopóki nie wyjmiesz pieniędzy. Najpierw naucz się inwestować wirtualnymi pieniędzmi na wirtualnym koncie dla początkujących inwestorów. Nie przywiązuj się emocjonalnie do firmy, w której akcje inwestujesz, bo robisz to dla kasy, a nie tego, że uwielbiasz np. jabłkowe logo. Aha, i zawsze trzymaj wolny hajs pod ręką, by złapać okazję, czyli kupić akcje, gdy zlecą akurat mocno w dół.
PS Pamiętaj, że zatrudniając ludzi od inwestowania w Twoim imieniu, oddajesz im zdecydowanie za dużo. Raz, że płacisz kasę, dwa – nikt nie zajmie się lepiej Twoimi pieniędzmi niż Ty sam/a!
Inwestycje: kilka uwag na koniec
Na początku pierwszego tekstu z serii napisałam, że o pieniądzach warto rozmawiać. Ale nie tak, że się nimi chwalić, tylko raczej podpytywać, jak inwestować, jak ogarnąć wspólny budżet z partnerem, by nie było potem niesnasków itp.
Pamiętaj, że nigdy nie będziesz mieć hajsu, jak będziesz chciał/a dorównać innym. Np. kupisz wypasioną torebkę, zamiast spłacić pożyczkę na telewizor. Jeśli nie masz planu swoich wydatków, nie odkładasz nic a nic, nie spłacasz zobowiązań w terminie (= fatalna historia kredytowa), nie masz ambicji i ogólnie jesteś niezadowolona/y z życia, w szczególności z pracy, to… Wtedy zawsze będziesz sobie rekompensować swoje niepowodzenia niepotrzebnymi wydatkami. Po co? By poprawić sobie humor.
Weź pod uwagę, że „prawdziwych pieniędzy nie widać”. Pracowałam dla dwójki dzieci miliarderów. Gdybym spotkała M lub K na ulicy, za cholerę bym nie odgadła ich pochodzenia. Tylko zakompleksieni nuworysze obnoszą się z bogactwem. Znam takich, co mają Porsche w leasingu, ale mieszkanie wynajmują (nierzadko dlatego, że gdyby kupili, mieliby problem ze skarbówką…), a w nim podają Ci najtańszą herbatę z Biedronki. Nie chcę, by to zabrzmiało jak hejt, ale byłam, widziałam. Tak się zdarza. Zatem: pieniądze są ekstra, ale nie dlatego, że są na pokaz, tylko dlatego, że ułatwiają życie. Dlatego warto mądrze nimi dysponować 🙂
I to by było na tyle!