Pieniądze – jak je zdobyć? Odpowiedź na to pytanie być może jest nawet prostsza niż na to, jak je utrzymać i pomnożyć. A chyba o te ostatnie kwestie w gruncie rzeczy chodzi, czyż nie? W tym wpisie, pierwszym z dwóch, znajdziesz kilka fajnych porad na temat ogarnięcia swojego domowego budżetu. W kolejnym dowiesz się, jak pomnażać $$$$ i zabezpieczyć się na starość. A w tym wszystkim doradzi Ci prezenterka wiadomości i dziennikarka finansowa z CBNC i NBC – Nicole Lapin. Werble!
Nie wstydź się rozmawiać o pieniądzach
„Rich Bitch” to bestseller „New York Timesa”, pozycja napisana przez znaną i lubianą amerykańską dziennikarkę, która słusznie zauważa, że kobiety lubią sobie pogadać. Od fellatio po biegunkę, ale o pieniądzach już niekoniecznie. A to ważne, zwłaszcza w związku. W końcu, jak to mówi mój ulubieniec Andrew – w relacji najważniejsze są seks, klejąca się gadka i pieniądze (w sensie podobne podejście do nich, zgodność co do tego, na co i jak chce się je wydawać). Wtedy wszystko z grubsza gra.
Zatem, przywołując tym razem znienawidzonego Pospieszalskiego, nie tylko „warto rozmawiać” o pieniądzach, ale i zająć się nimi. Realnie. Chodzi o wypracowanie pewnych kwestii u mnie, u Ciebie – jasne, mogą się różnić, ale to wszystko musi działać jak dobrze naoliwiona maszyna. Bowiem kontrola sfery finansowej zdaniem Nicole to lepsze życie ogółem. Albo żeby zacytować Richarda Fisha z „Ally McBeal”: „Zarób kupę forsy, reszta przyjdzie sama”, haha. To moje motto 😉
Zadaj sobie zajebiście ważne pytanie
„Pieniądze są tylko środkiem do tego, by móc przestać o nich myśleć” – Louis Aragon.
Na początek należy sobie jednak „zadać jedno zajebiście ważne pytanie” (ale dzisiaj szastam cytatami 😉 ), a mianowicie: czego chcesz? Bo to od tego będzie zależało, jak sobie poukładasz domowy budżet. Czy chcesz mieć dom czy może wolisz wynajmować? Czy chcesz powielić geny? Jakie masz hobby po godzinach? I tak dalej. Odpowiedzenie na te pytania pozwoli Ci oszacować, ile kasy potrzebujesz teraz, a ile w przyszłości.
Warto mieć taki obrazek przed sobą, to na pewno nie zaszkodzi. A nawet pomoże… osiągnąć sukces – podobno są na to badania, pisze Nicole. Jest dziennikarką od newsów, więc nie pozostaje mi nic innego jak jej wierzyć.
Zrób porządek w wydatkach
Druga rzecz to robisz tabelkę, niekonieczne w Excelu, gdzie wypisujesz wszystko to, co posiadasz: od gotówki na koncie oszczędnościowym, przez mieszkanie, biżuterię po akcje, obligacje itd. Druga część kartki to Twoje zobowiązania finansowe: karty kredytowe, kredyt na auto, utrzymanie domu itd. Gdy już to wszystko spiszesz, zyskasz jasny obraz swojej sytuacji.
Uwaga! Książka została napisana przez Amerykankę, więc tutaj znaczenie mają również studia (płatne i cholernie drogie), a także ubezpieczenia zdrowotne i fundusze emerytalne, na które warto zacząć odkładać. (My wolimy naiwnie wierzyć w ZUS 😉 ). Czy wiesz, że 12% amerykańskich kongresmenów nadal spłaca swój kredyt studencki? Jak ktoś ma nadal spory dług do spłacenia, często niestety jego wartość (człowieka, nie kredytu) spada na rynku randkowo-matrymonialnym. To duże zobowiązanie, tak jak dziecko z poprzedniego małżeństwa, więc nie każdy chce się na to pisać, wyznaje Nicole.
Sprawdź, które z Twoich pożyczek są najkorzystniej oprocentowane – te możesz spłacać dłużej, resztę im szybciej, tym lepiej. Bo im szybciej wyjdziesz na zero lub chociaż z grubsza ogarniesz kredyty, tym szybciej będziesz mógł/mogła zacząć inwestować, czyli pomnażać swój majątek, oraz odkładać na starość.
Co zrobić, by spinał się budżet
Masz już gotową tabelkę? Świetnie, porównaj teraz ją z tym, co proponuje Nicole. I tak oto 70% Twoich zarobków powinno iść na to, co najważniejsze: stałe, comiesięczne opłaty: żywność, kredyt, paliwo, Netflix itp. 15% tego, co zarabiasz, ma wędrować na konto oszczędnościowe, inwestycje i konto emerytalne. A ostatnie 15% możesz wydać na cokolwiek zechcesz (np. drogą szminkę) lub odkładać miesiąc po miesiącu, by mieć na egzotyczną wycieczkę.
Rada od Nicole? Najlepiej te 15% na ekstrawydatki wyjmuj z bankomatu. Dzięki czystej gotówce na pewno nie przekroczysz określonej sumy na swoje harce. Poza tym załóż osobne konto oszczędnościowe i przelewaj tam automatycznie pieniądze po każdej wypłacie. Idealnie, gdyby oba te konta znajdowały się w innych bankach, bo wtedy transfer będzie szedł dłużej… to tak na wszelki wypadek, gdy najdzie Cię chęć wyjęcia pieniędzy tu i teraz. Taka fizyczna separacja kont sprawi, że nie będziesz pobierać pieniędzy.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Richard Branson – uśmiechnięty miliarder w swetrze
Czy naprawdę to jest to, czego potrzebujesz?
„Biednym nie jest ten, który ma mało, ale ten, kto pragnie więcej” – Seneka Młodszy.
Nicole w przeciwieństwie do wielu doradców finansowych twierdzi, że posiadanie mieszkania lub domu na własność nie zawsze okazuje się dobrym pomysłem. Gdy często się przeprowadzasz lub gdy nie masz stabilnej pracy, to nie musi być wcale dobre wyjście. W końcu nawet jak kiedyś sprzedasz swój kwadrat, a policzysz, ile poszło na kredyt (procent dla banku), to wierz mi, że wcale na tym nie zarobisz. Więc jeśli na to liczysz, to nie, nie kieruj się tym, budując dom.
No i co ważne – to, że możesz dostać np. 700 tys. kredytu, nie oznacza wcale, że musisz za tyle stawiać chatę. Nicole uważa, że „bogaci zostają bogaci, ponieważ nie robią rzeczy, które mogą po prostu zrobić”, lub inaczej: „to, że facet Ci się oświadcza, nie znaczy, że masz się zgodzić i go poślubić”.
Podobnie zresztą jest z autem. Po co kupować nowe? Już po wyjeździe z salonu traci wartość, jak mawia mój znajomy, który ze względu na swoją fuchę (był sportowcem, w reprezentacji swojego kraju) na brak kasy nigdy nie narzekał, jeździł Porschakami i innymi, a dziś ceni sobie… małego Smarta i starego vana. Marisa Mayer, gdy była CEO Yahoo, jeździła 18-letnim BMW, właściciel IKEI też pomykał równie starym Volvo. I komu to przeszkadzało?
Niejeden znawca powie Ci, włącznie z Nicole, że auto to ten rodzaj własności, który traci na wartości, dlatego warto kupić starsze i mniej wypasione (Nicole poleca 4-letnie), a zaoszczędzone pieniądze zainwestuj. Oczywiście najlepiej nabądź je pod koniec miesiąca, wtedy sprzedawcy będą się dwoić i troić, by wyrobić normę, więc mogą zaoferować Ci korzystny rabat.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Minimalizm: sposób na życie w (post)pandemicznym świecie
Zobacz, na co wydajesz
Pamiętaj, by jedzenie kupować rozsądnie. Co z tego, że wielka paczka, dajmy na to, hamburgerów wydaje się tańsza, jak potrzebujesz tylko dwóch sztuk, a nie ośmiu? W USA marnuje się aż 40% jedzenia, Polacy też są rekordzistami w tej dziedzinie na tle Europy! „Średni Europejczyk wyrzuca 173 kg jedzenia, podczas gdy statystyczny Polak aż 247 kg”. Koszmar! To zmarnowane pieniądze, energia i środowisko. Pomyśl o tym, robiąc zakupy.
Miej też na uwadze, że dobre odżywianie to lepszy stan zdrowia, a więc oszczędności na lekarstwach i wizytach u lekarzy. Dlatego nie kupuj byle czego, dbaj o jakość tego, co wkładasz do ust (jakkolwiek to brzmi 😉 ). Regularne badania krwi oraz przeglądy zębów u dentysty też powinny Ci wejść w nawyk. Wszak lepiej zapobiegać niż leczyć.
Przejrzyj też wszystkie swoje abonamenty, bo może płacisz subskrypcję Spotify, ale wcale z niego nie korzystasz. Zapytaj się też swojego pracodawcy, czy może Ci opłacać np. Netflixa lub inną platformę VOD, bo, powiedzmy, jesteś – strzelam – recenzentem filmowym i korzystasz z tego regularnie w pracy. Naucz się też negocjować ceny usług. Gdy kupujesz meble z wystawy lub ubranie ma jakąś drobną wadę – zawsze zapytaj o niższą cenę, wszak ta na metce – zgodnie z polskim prawem – nie jest ostateczna, to tylko sugestia (o ile dobrze pamiętam).
Poniżej piosenka nawiązująca do tytułu książki… 😉
Drugi tekst z serii już za 4 tygodnie!
Obrazek zawdzięczam jak zwykle Poster vector created by vectorpocket – www.freepik.com