Czy przedmioty dają szczęście? Buddyjski mnich by polemizował. I nie tylko on. A czy ich brak może je dać? Zależy których… No i tutaj robi się ciekawie… Przekonaj się, dlaczego mniej znaczy lepiej! Czyli dlaczego minimalizm jest OK!
Ciut przydługi wstęp…
Mówią, że pandemia koronawirusa prędko nie odpuści. Ja im nie wierzę. Kimkolwiek są. Jestem optymistką, bo nic innego się nie opłaca, żeby przywołać słowa Winstona Churchilla.
Niedługo zaczniemy wracać do normalności – wróć… – stan sprzed epidemii już nie powróci. Tu mam pewność. Depresja ekonomiczna i ta psychiczna (dziwnie to brzmi, ale wiesz, o co chodzi) zmienią nas. Nastanie nowa normalność. Właściwie myślę, że już się zmieniliśmy. Przemyśleliśmy pewne kwestie. Oczywiście nie wszyscy, bo duża jest część tych niereformowalnych (np. foliarze, wyborcy PiSu i mój ojciec). Ale nadal znaczna część już zaczyna trybić, dodawać dwa do dwóch.
Wiemy już, że dwie bluzy w szafie wystarczą do chodzenia po domu, że makijaż to w gruncie rzeczy zbędny wydatek. A tak w ogóle bez niego cera wygląda znacznie lepiej. Że jak wreszcie powrócą knajpy i teatry (podobno dopiero w kwietniu), to będziemy na to czekać jak na otwarcie Disneylandu… i że basen jest świetny, ale równie dobrze można morsować zimą w jeziorze. I tak dalej. I tak dalej…
Wydaje mi się, że w obecne czasy idealnie wstrzeli się nurt minimalizmu. I wierzę, że po ustaniu pandemii zostanie z nami na dłużej! Przeczytasz o nim już za moment! (Ale emocje, co? 😉 )
Nie musisz żyć jak naćpany konsumpcjonizmem
W filmach „Minimalism: A Documentary About the Important Things” z 2015 roku oraz „The Minimalists: Less i Now” z 2020 mamy kilku bohaterów, którzy doszli do wniosku, że zasada znana ze świata architektury i mody – „less is more” – jest jak najbardziej zasadna także w wielu innych dziedzinach życia.
Opowiadają w nim, jak to przedmioty zapełniają pustkę, ale chwilowo, bo nie dają szczęścia. Jeden z bohaterów wyznaje nawet: „żyłem dla wypłaty i przedmiotów, które za nią kupię, ale nie żyłem naprawdę”. Ludzie kupują, gromadzą, a i tak popadają w depresję.
Rzeczy nie dadzą Ci szczęścia. Mnisi buddyści to doskonale wiedzą. My dopiero się tego uczymy. Ale wcale tu nie chodzi o to by żyć, jak buddyjski mnich, jak pustelnik. Czyli nad wyraz skromnie. Grunt to umiar. Po prostu pozbywaj się rzeczy, których nie potrzebujesz. Voila!
PRZECZYTAJ TAKŻE: Dlaczego zakochałam się w 67-letnim mnichu buddyjskim z Perth?
Przestrzeń uwalnia i… daje czas
Ja na przykład nie lubię (u siebie) minimalnych wnętrz. Lubię, gdy jest przytulnie, ale nie lubię, gdy coś mnie przytłacza. Gdy jest czegoś za dużo. Zagracenie? Fu! Zbędny bibelot, nadprogramowe krzesło, nieużywane ciuchy – wywalam i od razu mi lżej. Jakoś tak na duchu. Im więcej wyrzucasz, tym bardziej jesteś zadowolony. Łapiesz oddech! Yeah, babe!
Moja ciotka 5 lat po przeprowadzce nadal nie rozpakowała pudel. Na jej miejscu bym je wyrzuciła. Skoro przez ten czas do nich nie zajrzała, to nie potrzebowała tego, co jest w środku. Jeśli to o Tobie, wiesz, co uczynić.
Przestrzeń pozwala Ci zrobić miejsce nie tylko na rzeczy, ale i na to, co niematerialne! Bo im więcej masz, tym mniej masz czasu, bo musisz tego szukać, naprawiać to, zajmować się tym, dbać o to. Mniej rzeczy to więcej czasu, bo już go im nie poświęcasz. A on jest cenniejszy od rzeczy. Chyba się zgodzisz?
Odgruzuj się
Choć obecnie w USA na jedną osobę przypada 3 razy więcej powierzchni niż w latach 50., to Amerykanie mają tyle rzeczy, że nie mieszczą się z nimi w swoich ogromnych domach. Ktoś wyliczył, że średnio 300 tysięcy przedmiotów zawiera przeciętny amerykański dom. Uuu, pani!
No właśnie, problem w tym, że uwielbiamy gromadzić, bo zwyczajnie mamy gdzie. Im więcej przestrzeni, tym więcej gratów – cały czas to mówię.
Ale może też jest tak, że nie możesz się odgruzować. Miejsca brak? Wyrzuć to, czego nie używasz! Uwierz, że możesz żyć lepiej, mając mniej. Uwalniasz się, gdy pozbywasz się gratów.
Z pewnych badań wyszło, że ludzie wcale nie korzystają z salonu, jadalni, ganku! Po co im więc tak ogromne domy, na które biorą kredyty na całe życie, stając się niewolnikami systemu? Bo mogą? Bo stać ich na kredyt? Bo nie chcą być gorsi od sąsiada?
A tymczasem niektórzy ludzie pozbywają się rzeczy i przenoszą się do mikrodomków, które ich mniej kosztują. Dzięki temu nie muszą się zaharowywać na śmierć.
Ale nie trzeba od razu iść w skalę mikro. Co ciekawe, projekt LifeEdited urządza apartamenty z np. przesuwanymi ścianami, stolikami, łóżkami wysuwanymi ze ścian. Takie pomysły sprawiają, że na co najmniej dwukrotnie mniejszej przestrzeni można żyć tak komfortowo jak wcześniej, w dużym domu lub przestronnym apartamencie. Hasło projektu brzmi: „Design your life to include more money, health and happiness with less stuff, space and energy”.
Uprość swoje życie – to dobre.
PRZECZYTAJ TAKŻE: 3 rodzaje współczesnego niewolnictwa
Kto nakręca nas na kupowanie?
Przyczyna jest banalnie prosta: american dream opiera się na dobrach materialnych, w końcu szerzy mit od pucybuta do milionera… Btw. american dream oznacza 2 tygodnie urlopu rocznie i średnio 47 godzin pracy w tygodniu… Stajesz się niewolnikiem.
Marketingowcy – czyli ja, niestety – tworzą sztuczne potrzeby. Mówimy, czego potrzebujesz, a Ty to kupujesz. Dosłownie i w przenośni. Kupujesz naszą marketingową ściemę, a potem produkt. Czy wiesz, że od lat 50. XX wieku w Stanach wydatki na reklamę wzrosły z 5 do 240 miliardów dolarów rocznie? Ale Amerykanie zaczęli wydawać jak szaleni dopiero od lat 80. Powód? Tanie rzeczy produkowane w Chinach!
Jeden z filmowych bohaterów zastanawia się, jakie 2 słowa używane są najczęściej w amerykańskich domach – „kocham cię” czy „chcę to”…
Marketing nakręca modę, a ta konsumpcję. Te wszystkie mody na długie rzęsy, bujne brwi i brody – serio myślisz, że to Twój wymysł? Że tak lepiej wyglądasz? No nie, to wymyśliły firmy, które chcą zarobić na Twojej naiwności.
Moda robi loda… to jest moda ssie 😉
Moda to nie tylko pierdoły takie jak ciuchy. Dziś nawet rzeczy w domach muszą być modne. Czyli wyrzucasz je, gdy przestają być, a nie kiedy przestają Ci służyć. To chore!
Już nie definiuje nas to, czego dokonaliśmy, ale to, co posiadamy.
Niestety rozwój gospodarki, ten nieodłączny element kapitalizmu, jest przeciwko ekologii. Miej to na względzie, gdy będziesz kupować kolejną niepotrzebną parę jeansów. Zanim nabędziesz nową rzecz, zrób miejsce dla niej w szafie – czyli wyrzuć to, czego już nie potrzebujesz.
A pamiętasz afery z paleniem ciuchów luksusowych marek? Żeby nikt ich nie kupił po niższej cenie, gdy wyszły już z mody, bo trzeba utrzymać prestiż marki? To też jest megachore. Btw. lepiej kupować mniej, ale za lepszą jakość, powtarzaj za mną: „nie stać mnie na tanie rzeczy”.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Ekologia: zamień modę na styl, a mięso na fasolę
Minimalizm: parę słów na zakończenie
Jim Carrey kiedyś powiedział: „chciałbym, żeby każdy człowiek miał szansę kiedyś stać się sławnym i bogatym oraz żeby kupił wszystko, o czym marzył – bo tylko w ten sposób zrozumie, że nie taki jest cel życia”. Myślę, że najbogatszy obecnie człowiek na świecie – Elon Musk – też to wie. Btw. w pewnym sensie ten geniusz i oryginał to właśnie minimalista. W końcu pozbył się nieruchomości. Już tylko wynajmuje. Mówi, że jak Tesla i inne jego przedsięwzięcia upadną, to on wraz z nimi. I jest z tym okej. Spoko typ.
Na koniec zostawię Cię z jeszcze jednym fantastycznym cytatem. Jak mówi minimalista, jeden z filmowych bohaterów: „Kochaj ludzi, używaj rzeczy. Nie odwrotnie”. Amen.
PS Jeśli zaintrygowała Cię idea minimalizmu, na Facebooku znajdziesz grupy dla takich osób. Poszperaj w nich, a może się wkręcisz. A na początek zacznij od opróżnienia szafy, półek i schowków.
PS2 Oba filmy znajdziesz na Netfliksie.
Obrazek zawdzięczam Food vector created by redgreystock – www.freepik.com