W poprzednim wpisie z serii zarysowałam, jak przyroda i mieszkańcy krajów, do których jeździmy na wakacje, cierpią z naszego powodu. Czas znaleźć winnych i bez chłosty, ale kulturalnymi metodami przekonać, co możemy zmienić na lepsze.
Inne miejsce, ale ciągle ten sam krajobraz
A zatem kto jest winny temu stanowi rzeczy? Odpowiedź jest oczywista: bezrefleksyjna pogoń za pieniądzem. Przemysł turystyczny to potężna machina. Ale przecież sprawcami są nie tylko właściciele biur podróży, linii lotniczych lub hoteli. My również jesteśmy odpowiedzialni za udział w tej zbrodni. Bo korzystamy z ich usług.
Jedziemy do kolejnego rajskiego miejsca, mimo że do złudzenia przypomina poprzednie. Po co? By pochwalić się fotkami na Instagramie?
Jak powiedział mój przyjaciel po pobycie w Indonezji. „Bali? Fajne, ale Kanary bliżej i też niezłe”.
„To mogłoby być gdziekolwiek. […] Nie widzę różnicy między tą plażą a plażą, na której byliśmy w Turcji. Te same pamiątki, te same restauracje” – oznajmia turysta z Tajlandii.
JEŚLI PODOBA CI SIĘ TEN WPIS, ZAJRZYJ DO TYCH Z DZIAŁU EKOLOGIA
Nietrudno jest zaobserwować, że hotele na całym świecie są do siebie łudząco podobne: mają podobny układ architektoniczny, oferują bufet szwedzki na śniadanie, w sklepikach z pamiątkami sprzedają te same produkty: magnesy, pocztówki, muszelki przywleczone z drugiego krańca świata. Wieczorem w repertuarze pokazy tańca ludowego albo innych sztuczek. A na plaży hotelowej jak zwykle te same atrakcje: skutery, parasailing itd.
Model all-inclusive to trochę taki McDonald’s – gdziekolwiek byś się nie znalazł, bez trudu się odnajdziesz, bo dostaniesz to samo menu. All-inclusive = wszystko to, czego potrzebuje turysta, znajduje się na miejscu. W jednym miejscu.
Ale nie będę tu hejtować przesadnie alla, bo dla wielu to jedyna opcja na zagraniczne wakacje. Byle nie za często! Wróćmy zatem do winnych… czyli nas.
PRZECZYTAJ TAKŻE PIERWSZĄ CZĘŚĆ WPISU: Masowe podróże są fajne, ale tylko dla nas, bo na pewno nie dla natury
Masowe podróże: czas przyhamować z konsumpcjonizmem
„Być człowiekiem znaczy dzisiaj mieć jakiś tam samochód, świetnie urządzone mieszkanie i całe mnóstwo rzeczy, z którymi i tak nie wiadomo, co robić” – mówi jeden z rozmówców Jennie Dielemans. Po co Ci liczne durne pamiątki niby z każdego zakątka świata, które i tak zostały wyprodukowane w Chinach?
A tymczasem latamy coraz dalej i coraz częściej, rujnując planetę i jej zasoby. Czy wiesz, że międzynarodowe loty nie są opodatkowane VAT tak, jak inne usługi? Paliwo lotnicze jest też tańsze niż to, które wlewamy w baki samochodów. Branża lotnicza jest ewidentnie faworyzowana, pociągi już nie są tak korzystnie opodatkowane, a ile są przyjaźniejsze środowisku!
Co ciekawe, udział w katastrofie ekologicznej ma tak niewielu, bo na zagraniczne wycieczki samolotem udaje się LEDWIE 2,5% globu.
„Zagrożenie klimatyczne zostało spowodowane przez niewielką część mieszkańców Ziemi, ale to nie oni za nie płacą. Płacą biedni ludzie, którym najtrudniej uchronić się przez zmianami klimatycznymi. Powstaje pytanie, czy to etyczne, by ta uprzywilejowana grupa mogła zachować swój niezrównoważony tryb życia kosztem innych ludzi?” – pyta kolejny z rozmówców.
„Gonimy za niedotkniętym rajem. Ale zostawiamy po sobie ulicę Bangla” – podsumowuje Dielemans.
Co więc możesz zrobić?
- Zwiedzaj lokalnie.
- Odwiedzaj miejsca należące do Ruchu Cittàslow*, promującego wolny tryb życia.
- Korzystaj z lokalnych hoteli i Airbnb, nie sieciówek.
- Wybieraj się na wakacje do miast, bo tam przyrody aż tak nie „popsujesz”.
- Zamiast samolotu wybierz pociąg. W Europie jest to możliwe!**
*Ruch Cittàslow – gdy słuchałam o nim we francuskim radiu, usłyszałam „cheetah slow” hahaha. Ruch ten narodził się we Włoszech, sprzeciwia się tzw. twardej turystyce, która działa na zasadzie: masowo, szybko, głośno, dużo, powierzchownie. Natomiast „podstawą łagodnej turystyki jest harmonia między potrzebami turystów, środowiska naturalnego i lokalnych społeczności a formami jej realizacji – turystyka studyjna, kulturowa, kulturalna, ekologiczna, rowerowa, industrialna itp.” – podaje Wikipedia. Do ruchu dołączyło wiele miast w całej Europie, w tym w Polsce!
**Tak odbyłam podróż po Francji i Włoszech. Czy wiesz, że w 2026 roku dojedziemy pociągiem z Warszawy do Tallina? Mam nadzieję, że kryzys ekonomiczny nie opóźni tego świetnego projektu, jakim jest Rail Baltica. Europa połączona szybką koleją to jedna z najlepszych inicjatyw dla środowiska! Czas dążyć do znacznego ograniczenia ruchu lotniczego po kontynencie!
I na koniec krótka dykteryjka podsumowująca nasz konsumpcyjny styl życia:
„Pewien bardzo bogaty człowiek zabrał swoje dzieci do wioski Majów. Chciał, żeby zobaczyły, jak wygląda prawdziwa bieda, i doceniły to, co mają. W drodze powrotnej zapytał je: Rozumiecie już, jakie macie szczęście?, ale dzieci odpowiedziały mu: My mamy basen, ale oni mają całe jezioro, my mamy dwa psy, ale oni mają całe mnóstwo małpek. Teraz rozumiemy, że są dużo bogatsi od nas”.
Cytaty w tekście pochodzą z książki „Witajcie w raju. Reportaże o przemyśle turystycznym”.
Obrazek zawdzięczam Background vector created by evasplace – www.freepik.com