Argentyna, Australia, Francja – to tam zabieram Cię dzisiaj, żeby pokazać Ci niby tylko 3 filmy, ale w ich ramach wiele pojedynczych oryginalnych historii – zabawnych, trochę pikantnych, zdecydowanie mających to coś. No to jedziemy… palcem po ekranie!
Nienawidzę Cię, mimo to z nożem rzucę się na nasz tort weselny
„Dzikie historie” to argentyńska petarda, energetyczna komedia o wybuchach gniewu, którą pokochałam już po pierwszym seansie. Ile razy nachodzą człowieka myśli, by zachować się tak, jak by jutra miało nie być? Gdyby tylko nie istniały konsekwencje, związek przyczynowo-skutkowy – ach, wtedy to dopiero można by było popuścić wodze fantazji… Masz tak czasami? 😉 (Polecam wykłady Ajahna Brahma i medytacje – to sprawi, że takie myśli przestaną Cię nachodzić).
A konkretnie co miał/a byś ochotę zrobić? Udusić kretyna, który zajechał Ci drogę? Zniszczyć sobie wesele po odkryciu, że Twój świeżo upieczony mąż to niewierny łajdak? Czy wysadzić w powietrze miejscówkę, w której wystawiają Ci mandaty za złe parkowanie… Takie historie i jeszcze więcej obejrzysz właśnie w „Dzikich historiach”. Szczerze, po bandzie, jazda bez trzymanki przez równe 2 godziny. Aż mi się zachciało jechać do Argentyny, gdzie powstał ten film. Wierz mi, że podczas scen na weselu, czułam jak bym tam naprawdę była! To mój ulubiony wątek w tym obrazie.
A teraz do brzegu: złość nie tylko piękności szkodzi, także relacjom międzyludzkim. Ale czasami trzeba sprowadzić burzę do swojego życia, by oczyścić atmosferę – ta prawda zdaje się wynikać z kilku historii w tym filmie. Ja tego nie polecam, bo bardzo przeżywam wszystkie niesnaski, ale co kto lubi! Każda metoda jest dobra, o ile finalnie okaże się skuteczna i nie zrani innych.
PRZECZYTAJ TAKŻE: 3 dające do myślenia filmy o zdradzie
Zajdę w ciążę, jak będę mieć orgazm, a orgazm dostanę, jak się popłaczesz
„To właśnie seks” (nie mylić z „To tylko seks”) to kolejny dowód (w ramach poszerzania moich horyzontów filmowo-geograficznych 😉 ) na to, że Australijczycy umieją w filmy! A te są bardziej europejskie niż amerykańskie, jeśli miałabym już je gdzieś umiejscowić na bardziej znanej nam filmowej mapie.
O tym, jak ważną kwestią w życiu wydaje się seks, pisać nie muszę. Od tego jest Kim Anami. Ja tylko dodam banalne stwierdzenie, że urozmaicenie w sypialni i poza nią leży w obszarze zainteresowań wielu z nas, i to jest zupełnie naturalne! O tym właśnie opowiada ta komedia, który ukazuje życie seksualne bez hardkorów, ze smakiem, czyli bez epatowania golizną i genitaliami.
Well, well, well, what have we here? Oto sytuacje: babeczka, która miewa orgazm tylko, gdy jej facet płacze… Inna marząca o tym, by zostać zgwałconą… Para, która przebiera się i odgrywa sceny, kolo, który usypia żonę, by z nią obcować, bo tylko wtedy może ją znieść… Brzmi ciekawie? A i tak najlepsza jest końcowa scena z tłumaczką głuchoniemego, który dzwoni do call girl, a ta biedna kobitka musi to wszystko tłumaczyć. Początkowo wydaje się to żenujące, ale potem można się uśmiać do łez. (A jeśli się zsikasz ze śmiechu, to naprawdę zajrzyj na stronę Kim Anami, bo to znaczy, że masz słabe mięśnie dna miednicy i musisz je ćwiczyć).
PRZECZYTAJ TAKŻE: Trzeci rodzaj niewolnictwa [KONTROWERSYJNE]
Do koła anonimowych zdradoholików wysłała mnie żona
Na koniec francuska produkcja „Niewierni”. Ma najgorsze z całej trójki noty na Filmwebie, ale to pewnie z racji poruszanego tematu. Jak sugeruje tytuł – chodzi o panów, którzy, jak to u Francuzów, wierność małżeńską rozumieją tylko jako sugestię. 😉 A dla mnie jako wzrokowca megaprzyjemne jest to, że w tym obrazie zagrało trzech przystojnych francuskich aktorów: Jean Dujardin, Gilles Lellouche i Guillaume Canet. 1972 – dobry rocznik. Palce lizać!
A zatem jakie historie obejrzymy w tym filmie? Mężczyzna, który żegna się z kochanką w swoim mieszkaniu, nagle dzwoni domofon i wkracza żona. Ten w pośpiechu zaciera ślady, problem tylko, że jego pies trzyma w pysku zużytego kondoma* i nie chce oddać. Facet więc pozbywa się dowodu zdrady, wyrzucając czworonoga za okno… Auć!
*Błagam, ludzie, nie piszcie „kondon”, nie ma takiego słowa, pisze się „kondom”. A „bynajmniej” to nie synonim „przynajmniej”, tylko partykuła wzmacniająca „nie”.
Mamy tu też kilka innych ciekawych skeczy, ale mój ulubiony to ten z kumplami, którzy zdradzają swoje kobiety na potęgę, by na koniec zrealizować powiedzenie Brigitte Bardot: „Świat jest mały, ostatecznie wszyscy kiedyś spotkamy się w łóżku”. Jeśli więc facet ciągle zdradza i żadna kobieta go nie zadowala, to może jednak… [SPOJLER]? Polecam!
Obrazek we wpisie jak zwykle sponsorował niezawodny Vintage vector created by macrovector – www.freepik.com