Od lat mam fisia na punkcie Żydów. Z czasem coraz mniejszego, ale nadal. Właśnie jestem świeżo po lekturze „Izraela oswojonego” Eli Sidi. Ta gojka z Izraela (jak sama o sobie mówi) wyszła za mąż za Żyda. Moment wyjazdu do kraju jego pochodzenia opisała słowami: „Lot do Izraela kojarzył mi się raczej z samobójstwem niż z podróżą poślubną”… No to zaczynamy przejażdżkę po Ziemi Obiecanej jej oczami!
Ważne: książka została wydana w 2013 roku, więc niektóre przedstawiane informacje (zwłaszcza statystyki) mogą być już nieaktualne. Wybacz! Długo się do niej zabierałam 😛
PRZECZYTAJ TAKŻE: Dwa skrajne tematy: Arabowie w Izraelu i koszerność
- Był taki moment, gdy lotnisko Ben Guriona w Tel Awiwie ogłoszono najprzyjaźniejszym na świecie. Wydaje mi się jednak, że są tacy, którzy po przejściu przydługiej kontroli osobistej nie mogą tego potwierdzić 😉
- Izrael znajduje się na ostatnich miejscach w rankingach światowych, jeśli chodzi o umiejętność czytania i wyniki z matematyki. Ale za to jest trzecim państwem na świecie pod względem odsetka osób z dyplomem wyższej uczelni. Paradoks!
- Izraelczycy jeżdżą jak szaleni i parkują w niedozwolonych miejscach na potęgę. Podobno w wypadkach samochodowych zginęło ich więcej niż żołnierzy na wojnach, których tu jednak trochę było. Ela Sidi o swoim mężu za kółkiem pisze następującymi słowami: „Według niego światła sygnalizują: czerwone – „na miejsca”, żółte – „gotowi”, zielone – „start”.
- Żydzi podczas urodzin solenizantom życzą nie 100, ale 120 lat.
- W kibucach, czyli swego rodzaju komunach, których już mamy obecnie nieliczne niedobitki, nawet bielizna i prezenty ślubne należą nie do jednostki, ale do całej społeczności.
- Macica, pochwa, błona dziewicza, łechtaczka, piersi, ciąża mają rodzaj męski w języku hebrajskim (sic!).
- To normalne, że Żydzi jedzą deser z jednego talerza nawet na dystyngowanym przyjęciu. Gdy ktoś wspomni, że był na weselu, najpierw zapytają, jakie tam serwowano jedzenie. W kinie głośno komentują, co się właśnie dzieje na ekranie. Na operze śpiewają arie razem z solistą. Ja pierdzielę! Jak ja tam pasuję!
- 40% mieszkańców Izraela mieszka w metropolitarnym centrum – Tel Awiwie i 11 satelitarnych miastach.
- Żydzi sefardyjscy (pochodzący z cieplejszych krajów, o ciemnej karnacji) zwykle mają niższą pozycję w społeczeństwie, są gorzej wykształceni i mniej zarabiają niż aszkenazyjczycy. A jest ich wszystkich mniej więcej pół na pół.
- Izrael cierpi na niedostatek cmentarzy. Tylko prawdziwi (czyt. religijni) Żydzi mogą się tam pochować. Miejsce na najbardziej elitarnym i najstarszym cmentarzu świata (sic!) na Górze Oliwnej może kosztować nawet… milion dolarów (sic!).
- Choć Izrael jest tyci jak Podlasie, to mamy tu nawet 4 strefy klimatyczne: śródziemnomorska, podzwrotnikowo-tropikalna (w dolinie Jordanu, moja ulubiona. Kocham to miejsce), stepowy i pustynny.
- Na pustyni Negew żyją… pantery i antylopy! Wow, Azja i Afryka w jednym – no cóż, w końcu to Bliski Wschód.
- Państwo finansuje 3 badania genetyczne, gdy kobieta zachodzi w ciążę. Czemu aż tyle? No cóż, to nacja, która niespecjalnie się mieszała z innymi. Najwięcej się tu usuwa ciąż na świecie z powodu wad genetycznych. Dlatego też nie ma tu aż tylu samotnie wychowujących dzieci matek jak w innych państwach. W Polsce zwykle ojciec odchodzi, gdy dziecko urodzi się chore. Rzadko kiedy zostaje. Wiem coś o tym.
- In vitro aż do poczęcia w ten sposób dwójki dzieci sponsoruje rząd. Co roku kosztuje to państwo 300 milionów dolarów.
- 30% mieszkańców Tel Awiwu przyznaje się do homoseksualnej orientacji.
- Druzowie to grupa religijna zamieszkała m.in. w Izraelu, jest zawsze lojalna wobec państw, w których granicach mieszka. Nie piją, nie palą, nie przeklinają, są uczciwi, wierzą w reinkarnację i dobrze traktują kobiety. Wow. Chodzące ideały. Znajdę tam męża. Niestety jest jeden mankament – mówi mój drugi głos w głowie. Nie uznają małżeństw mieszanych. Ech…
- W Izraelu nazwisko Kohen zobowiązuje. To jedno z najpopularniejszych tam nazwisk. Kohenowie wywodzą się z prestiżowego królewskiego rodu, blisko spokrewnionego z Mojżeszem. Muszą zachować czystość rodu. Nie wolno im np. przekraczać cmentarnych bram, nawet gdy umrze im rodzic (sic!).
- Najwięcej ślubów cywilnych Żydzi zawierają… na Cyprze. Bo tylko za granicą mogą wziąć ślub niereligijny (sic!). I to wszystko w (jakby nie było) kraju, gdzie połowę mieszkańców stanowią świeccy Żydzi. Aha, śluby w Izraelu odbywają się tylko w tygodniu, poza sobotą i świętami, bo zabronione jest wtedy zawieranie jakichkolwiek umów.
- W izraelskich dowodach nie-Żydzi są specjalnie oznaczeni – cyfrą 3.
- W Izraelu wiadomości słychać wszędzie, zwykle zamiast muzyki w radiu. A w telewizji co pół godziny nadawany jest skrót informacyjny. No cóż, to w końcu kraj, który siedzi na jednej wielkiej bombie. Trzeba wiedzieć, co się dzieje.
- Mówienie o pokoju w Izraelu to marzenie, mrzonka. Wojny, zamachy, ostrzały rakietowe – to norma tu tak, jak huragany w Stanach czy trzęsienia ziemi w Japonii. Schrony znajdują się w każdym publicznym budynku (sic!). Człowiek zdrowy na umyśle doskonale sobie zdaje sprawę, że każda wieczerza może być jego ostatnią – pisze Ela Sidi. Dlatego właśnie Izraelczycy cieszą się każdą chwilą, korzystają z życia. Jak by jutra miało nie być. To bardzo przyjaźni i gościnni ludzie.
- Resort obrony nie rozlicza się jawnie ze swoich wydatków, ale utrzymanie armii izraelskiej kosztuje do nawet 6-krotności tego, co wydają średnio inne państwa rozwinięte.
- Polska w Izraelu budzi zwykle takie odczucia jak kraje arabskie. Tylko 13% młodzieży przed wyjazdem do Polin oceniało stosunek do naszego kraju jako pozytywny. Dzięki poznaniu kilku Żydów wiem jednak, że gdy jako dorośli wracają do Polski, raczej przyjeżdżają tu na zakupy i poimprezować i nie mają problemu, by się z nami dobrze bawić.
Fotka ze mną pod Ścianą Płaczu.
PS Za 2 dni Rosz Haszana – słodkiego życia zatem!
PRZECZYTAJ TAKŻE: UWIÓDŁ MNIE BLISKI WSCHÓD
ZA MIESIĄC DRUGA CZĘŚĆ WPISU – O RELIGII I ARABACH W IZRAELU / PALESTYNIE