Miłość temu buddyjskiemu mnichowi wyznałam już w poprzednim wpisie o nim. Teraz biorę na warsztat jego luźne myśli, które sprawiły, że nie zachwyciłam się buddyzmem jako takim, ale tym w jego wydaniu. Ajahn Brahm jest absolutnie wyjątkowy, mieszka w Australii i pochodzi z Anglii (ach to multi-kulti 😉 ).
TO NIE JEST SPONSOROWANY POST NA WALENTYNKI 2020 😉
Bez Boga w chrześcijańskim rozumieniu jest prościej
W buddyzmie nie ma dogmatów, każdy mnich może mieć swoją wizję, ale oczywiście w ramach jakichś prawd tej religii bez Boga. O tak, i to pierwsza rzecz, która mnie kręci w buddyzmie – religia bez Boga, czyli w sumie filozofia.
Bóg wszystko komplikuje, no chyba, że przyjmiemy, że jest nim natura albo każdy z nas ma go w sobie – wtedy to wszystko zaczyna nabierać więcej sensu, przynajmniej dla mnie. Bo to oznacza połączenie, całość, odpowiedzialność za swoje czyny, bo wpływ na jedno ma też wpływ na drugie. A nie że nagrzeszę, pójdę się wyspowiadać i mam znowu czyste konto. Co to, to nie!
No i to, co mnie doprowadza do szewskiej pasji – to straszenie Bogiem w chrześcijaństwie. Serio? Jak można bać się kogoś, kto jest z założenia dobry?
No dobra, ale czym takim ujął mnie buddyzm w wydaniu mnicha z australijskiego Perth (a dokładniej Serpentine)? Przede wszystkim wszystkie jego myśli można sprowadzić do jednego dosadnego zdania, notabene popularnego wśród młodzieży:
MIEJ WYJEBANE, A BĘDZIE CI DANE
Co to oznacza? Przestań zgrywać perfekcjonistę. Pozwól sobie na popełnianie błędów. Te wszystkie oczekiwania, ambicje to przereklamowany bullshit zachodniej cywilizacji. Zobacz, ile stresów Ci odejdzie, gdy nie będziesz musiał się pilnować.
Czy ta bluzka pasuje do tej czapki? Czy oby na pewno dopasowałem właściwie wino do tej potrawy? Haha. Albo czy ludzie nie mają mnie za buraka? Jeśli naprawdę dasz ciała, po prostu za to przeproś, ale przestań od siebie wymagać. Nie ma idealnych ludzi. Nawet twory Boga (o ile istnieje) nie są doskonałe – przykład? MY – LUDZIE.
Zatem skoro ten u góry nie jest perfekcyjny, to jak możesz tego wymagać od siebie? Wrzuć na luz. Chrzań fakapy w pracy. Najwyżej Cię z niej wyleją. I świetnie. Znajdziesz sobie nową, lepszą. „Dałeś ciała i rzuciła Cię dziewczyna? Super, teraz zaoszczędzisz” – powiedział na jednym ze swoich wykładów Ajahn Brahm. I o to chodzi!
Widzisz? Always look on the bright side of life!
Tak, myl się! „Ekspert to taki człowiek, który popełnił wszystkie możliwe błędy w bardzo wąskiej dziedzinie” – rzekł z kolei Niels Bohr, laureat Nobla 1922 w dziedzinie fizyki. Widzisz? To mój najnowszy argument, gdy usłyszę pretensje, że coś zawaliłam, haha.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Dlaczego zakochałam się w 67-letnim mnichu buddyjskim z Perth?
Nie rób nic od czasu do czasu
Ajahn Brahm radzi więc, by wyluzować. By mieć też czas na nic nierobienie, bo dzięki resetowi nasza praca będzie efektywniejsza. Bo dzięki odpoczynkowi stajemy się łagodniejsi, mniej gniewni. Za co niewątpliwie będzie wdzięczne nasze otoczenie. 😉 Mnich opowiedział nawet raz taką fajną dykteryjkę: przychodzi jeden facet do drugiego i prosi o pomoc. A ten mu mówi, że jest zajęty. „A co robisz?” „Nic. Przyjdź później”. I przyszedł. „Możesz mi już pomóc?”. „Nie, jeszcze nie skończyłem nic nie robić”.
Kiedyś myślałam, że dzień bez pracy to dzień stracony. Miałam wyrzuty sumienia, gdy cały dzień np. oglądałam filmy. Teraz inaczej na to patrzę – jak na czas na regenerację. Jak znajomy chciał się ze mną ostatnio spotkać, powiedziałam, że nie, bo właśnie się regeneruję. To jest mój czas na słodkie lenistwo z samą sobą.
A ja bardzo cenię czas spędzony samotnie – to mi ładuje baterie najefektywniej. Ludzie mnie po prostu męczą w nadmiarze.
PS Ale jak już coś musisz zrobić i to Cię przeraża, pamiętaj, że „to myślenie o zadaniu jest trudne, nie ono samo”.
Ściskam!