Mam słabość do niedostępnych mężczyzn. Einstein i Szekspir już nie żyją, James Franco to pewnie gej, a Ajahn Brahm jest mnichem buddyjskim. To właśnie tego ostatniego czynię bohaterem dzisiejszego tekstu.
Ze studiów na Cambridge do klasztoru w Perth
Odkrycie Ajahna Brahma kosztowało mnie 1500 zł, bo dokładnie tyle wyniosła naprawa mojego zalanego laptopa. W tamtym czasie pracowałam na frilansie (serio, nie wiem, jak to zgrabnie napisać po angielsku :P) z domu. A że komputer w serwisie, to i praca odeszła w odstawkę, musiała poczekać na powrót mojego laptopa. Siedziałam więc na moim jabłofonie (słowo wymyślone przez mojego byłego szefa – pozdro, Krys :*) i nagle wyskoczyło mi na YouTube TO – nagranie z Ajahnem Brahmem.
To była miłość od pierwszego suchara, mądrej refleksji i trafiającej do serca metafory w jego wykonaniu. To jest ON! Mężczyzna idealny – z nadprogramowymi kilogramami, łysy, z krzywymi zębami, zbliżający się do 70-tki Brytyjczyk – kompletne zaprzeczenie mojego ideału, ale to nie ma znaczenia. To najmądrzejszy mężczyzna, jakiego znam. (Choć w sumie to nie znam, no ale wiesz, o co chodzi). Mądry życiowo, przemawiający zrozumiałym językiem trafiającym prosto w sedno. Nie dbam o buddyzm, mam w nosie religię. Liczy się ON!
Ukończył fizykę na Cambridge, ale podróż do Tajlandii zupełnie zmieniła jego ścieżkę życiową. I tak został mnichem, który w końcu osiadł w australijskim Perth, skąd jeździ po całym świecie z wykładami i wywiadami. Tych ostatnich udziela także o… transporcie i seksie, bo twierdzi, że spokój i otwartość umysłu sprawiają, że potrafi wypowiadać się na każdy temat. Dodaje też, że od medytacji w jego organizmie wydziela się gaz rozweselający, stąd mnisi buddyjscy są wiecznie zadowoleni…
PS Notka z Wikipedii o moim mnichu: „W październiku 2004 roku Uniwersytet im. Curtina przyznał Ajahnowi Brahmowi Medal Johna Curtina za jego osiągnięcia i zasługi dla całego społeczeństwa Australii”<3 Przy okazji: to on, od podstaw, własnymi rękoma, wybudował klasztor w Perth!
PRZECZYTAJ TAKŻE: Uwielbiam moje dzieciństwo! Psychologowie są na TAK
Czym ujął mnie mnich buddyjski? O kilku jego myślach:
- Zawsze mówiłam, że moją naczelną zasadą działania i tworzenia jest znajdowanie wartości w gównie. W gównie, czyli problemach, tym, co nieprzyjemne, niepożądane. I tak oto nieślubne (pozamałżeńskie) dziecko mojego ojca stało się moim ukochanym bratem. Cierpienie moje, mojego rodzeństwa i matki odeszło w zapomnienie, gdy poznaliśmy tego uroczego szkraba. Skradł nasze serca jak Bonnie i Clyde hajs z banków. Ajahn Brahm tylko potwierdził to, co myślę – że po zebraniu gnoju życia można z niego zrobić pożytek. Wystarczy tylko nim nawieźć ogród, a z czasem na naszym gównie rozkwitnie piękne drzewo, które latem wyda owoce i zapewni nam cień.
- Mark Twain to był mądry człowiek. Mawiał: „Nigdy nie pozwól twojej szkole stanąć na drodze twojej edukacji”. Ajahn Brahm podobnie wypowiada się o religii, by nie pozwolić wierze naginać faktów, zasłaniać prawdy. To wiara ma się naginać do faktów, nie odwrotnie! Wyobrażasz sobie, by dominujące głosy w polskim Kościele katolickim tak właśnie mówiły? Bo ja nie.
- Buddyzm jest też fajny z innych względów. To filozofia, choć równie dobrze i religia, ale tylko ze względów podatkowych, śmieje się Brahm. Dlatego nie ma w niej dogmatów. Zmusza do zadawania pytań, negowania. Kiedyś Dalajlama powiedział, że nie można być gejem i buddystą w jednym. Ajahn, gdy tylko się o tym dowiedział, wyraził sprzeciw. A gdy usłyszał, że nie podważa się słów Dalajlamy, ponownie się nie zgodził. Bo w buddyzmie nie ma narzucania tego, co jednostka ma myśleć, buddyzm polega na otwartości. To system dla rebelianckich dusz, negujących stan zastany, oczywiście w sposób pokojowy i o ile w ogóle da się coś z problemem zrobić. Czyż nie taki był właśnie Jezus?
- Co do gejów… Brahmowi marzy się, by podczas gejowskiej parady na Mardi Gras wystąpić na platformie ludzi żyjących w celibacie. Gdy spotkał się z tęczową społecznością, przywitał się z nią następującymi słowami: „Ta sala jest pełna osób homoseksualnych, ale to ja jestem największym dewiantem, bo żyję w celibacie”. Kocham go za dystans do siebie!
- Ludzie całe życie poszukują szczęścia. Próbują je złapać jak motyla, a czasami wystarczy tylko usiąść, a wtedy motyl sam do nas przyleci i usiądzie nam na ramieniu. Oczywiście wkrótce odleci, bo natura świata leży w zmianie.
- Nic nie jest na stałe. Wszystko minie. To, co dobre i to, co złe. Ale też „kiedy znika księżyc, gwiazdy mogą świecić”. Trzeba więc dostrzegać plusy zmian. A próba zatrzymania tego, co zmienne, np. miłości przez zakucie jej w kajdany małżeństwa, wydaje się z góry skazana na porażkę (to moja interpretacja słów Ajahna). Człowiek codziennie budzi się nieco inny, nic nigdy nie jest dane na zawsze. Mnich mówi, że nie wie, czy będzie buddystą do końca życia, jak znajdzie lepszą religię, to ją zmieni. Trzymanie się czegoś, co nam nie daje już radości (znowu patrz małżeństwo, i to już słowa Brahma), to zamknięcie się w więzieniu, a nie o to w życiu przecież chodzi.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Dlaczego buddyzm w wykonaniu Ajahna Brahma tak mnie kręci i podnieca?
- Jeśli jedna osoba w związku cierpi, poświęca się, a druga kręci i kłamie, to nie jest to związek. Zdrowa relacja, w której warto tkwić, polega na partnerstwie – mówi Ajahn. Słowo poświęcenie zawsze uważałam za brzydkie, bo to robienie wyrzutów osobie, dla której rzekomo się poświęcamy, że z siebie zrezygnowaliśmy dla niej. To obrzydliwe obarczanie drugiej osoby za taką przecież NASZĄ decyzję. Nie, to Twoje życie, skup się na sobie, bądź serdeczny dla innych, podchodź do nich ze współczuciem, ale nie poświęcaj się!
- Szczęście w wydaniu buddyjskim to definitywne zerwanie z celami. Uwolnij się od pragnień. Trzeba jedynie dać ponieść się flow. A plany są do kitu, lepiej nie planować, bo potem się rozczarowujemy! Należy przyjmować wszystko, czy dobre, czy złe, z godnością. Dostosować się do tego, co przynosi los. Na tym polega notabene również stoicka cnota. Przyznam, że 2 moje ostatnie urlopy odbyłam bez planu i to był najlepszy czas! Brałam wszystko, co do mnie przychodziło 🙂
- Buddyzm głosi, że nic nie musi być idealne, wystarczająco dobre też jest okej. Dlatego nie ma co płakać nad słabymi ocenami, przecież najlepsi uczniowie mają też największe stresy – czy warto? – pyta Brahm. Finalnie najważniejsze przecież okazuje się to, by dziecko było szczęśliwe!
- Z drugiej strony, jeśli dzieje się źle i można coś z tym zrobić, trzeba działać. Ajahn powtarza, żeby nie narzekać na ciemność, ale zapalić świeczkę.
- Szczęście dzieje się teraz, tylko ten moment się liczy, ta osoba, z którą właśnie rozmawiasz. Dlatego daj jej odczuć, że jest w tej chwili dla Ciebie najważniejsza na świecie. Ciesz się teraźniejszością, jeśli się boisz przyszłości, to masz lęki, jeśli smucisz – żyjesz przeszłością.
- Ajahn zakazuje zamartwiać się czymś, na co nie mamy wpływu. W końcu słowo zamartwiać pochodzi niebezpiecznie blisko od słowa martwy, jak kiedyś gdzieś przeczytałam. Jak nie ma rozwiązania, nie ma problemu i już!
Buddyzm: wykłady mnicha z Perth na YouTube <3
Powyższe podpunkty mogłabym mnożyć i mnożyć po każdym wysłuchanym wykładzie Brahma, ale kończę już na dziś słowami – jakżeby inaczej – mojego ukochanego mnicha: „Gdy byłem mały, chodziłem do szkoły pełnej imigrantów. Nie miało dla mnie znaczenia, skąd pochodzili, jaki mieli kolor skóry, liczyło się tylko to, czy byli dobrzy… w piłkę. Bo dużo graliśmy w piłkę”😉 . Jeśli masz ochotę na sporą dawkę mądrości i tego typu humoru, koniecznie zajrzyj na YouTube. Wiele wykładów zostało przetłumaczonych na polski! Buddyzm buddyzmem, ale religia nie ma tu znaczenia, warto posłuchać. To prawdy uniwersalne!
Zdjęcie ilustrujące wpis zawdzięczam Woman vector created by vectorpocket – www.freepik.com
PS Pamiętaj, że „codziennie spożywasz owoc swoich myśli”!